Czy Twoje dziecko nie spędza zbyt mało czasu na dworze?

“Deficyt natury.” Słyszeliście o czymś takim? Pisze o nim Richard Louv w swojej książce „Ostatnie dziecko lasu.” O co chodzi? Mniej więcej o to, że z wielu powodów w dzisiejszych czasach brakuje nam i naszym dzieciom kontaktu z naturą. Jakie są tego konsekwencje?

Ot choćby to, że mniej się ruszamy – siedzenie przed telewizorem czy laptopem nie wymaga tyle ruchu, co zabawa na dworze. A brak ruchu wpływa na to, że nasze dzieci w coraz młodszym wieku zaczynają rozwijać choroby związane z pracą serca czy otyłością. Brak kontaktu z naturą może być też jednym z powodów pogorszenia stanu zdrowia psychicznego – depresja czy wypalenie dotykają coraz młodsze dzieci. Kolejną rzeczą wynikającą ze spędzania dużej ilości czasu przed ekranami mogą być problemy dzieci ze skupieniem się i utrzymaniem uwagi (więcej na ten temat tutaj). A to na pewno tylko niektóre elementy życia, które kontakt z naturą mógłby poprawić.

Nie palmy smartfonów

Nie zrozumcie mnie źle. Nie uważam rozwoju technologicznego za dzieło szatana. Wręcz wydaje mi się, że multimedia używane z głową mogą w wielu sytuacjach nam pomagać i wiele nauczyć nasze dzieci. Wydaje mi się po prostu, że kluczem w tej sprawie jest równowaga. Nie wszystkiego bowiem możemy się nauczyć z internetu. Natura to też wspaniałe źródło wiedzy i to zarówno wiedzy o przyrodzie, jak i o samym sobie (ruch, wolna zabawa, czas na przemyślenia – to wszystko daje dzieciom możliwość poznania samych siebie lepiej i zdobycia wielu ważnych umiejętności, jak choćby pewność siebie).

Potrzeba bezpieczeństwa

Problem jednak w tym, że w naszej codziennej gonitwie za zapewnieniem naszym dzieciom możliwie bezpiecznych warunków i ochroną ich przed bólem, trudem i porażką, dążymy do coraz silniejszej kontroli nad wszystkim tym, co nas otacza. Bezpieczeństwa szukamy w przepisach i certyfikatach regulujących powstawanie szkół, przedszkoli i placów zabaw. Utwierdzamy się w przekonaniu, że dzieci potrzebują nieustającej opieki ze strony rodziców, nie można ich więc samych wypuścić przed blok, do parku czy lasku. Nie mamy zbyt wiele czasu, żeby towarzyszyć im w zabawach na dworze, wolimy więc dać telefon – niech się dziecko pobawi w domu. Tu przynajmniej będzie bezpieczne.

Oddalamy się od natury. Nie mamy z nią do czynienia na co dzień, więc coraz mniej o niej wiemy. Coraz mniej o niej wiemy, więc zaczynamy się bać. Zaczynamy się bać, więc oddalamy się od niej jeszcze bardziej. I błędne koło gotowe.

Jak wyjść z błędnego koła?

Jak z niego wyjść? Wydaje mi się, że powoli i małymi krokami. Dla mnie takim pierwszym krokiem było zdobycie potrzebnej wiedzy. Bo chociaż w szkole przez całe życie miałam czerwony pasek, ba – brałam nawet udział w olimpiadach z biologii – to moja wiedza na temat otaczającej mnie przyrody okazała się raczej mizerna i szczątkowa.

Zaczęło się bardzo powoli. Klusek pytał „a co to za ptak?” „co to za kwiatek?” „co to za robak?” A ja żeby mu odpowiedzieć, szukałam kolejnych odpowiedzi w książkach i w internecie. To co na temat przyrody dowiadywałam się w międzyczasie okazywało się naprawdę ciekawe. Obserwowanie przyrody zaczęło sprawiać mi przyjemność, coraz częściej więc do tej przyrody wychodziliśmy. Im bardziej ją poznawaliśmy, tym mniej była straszna, a bardziej – interesująca.
W międzyczasie musiałam się zmierzyć z jednym z moich poważniejszych lęków z dzieciństwa – z pająkami. Myślę, że poczyniłam znaczne postępy (pisałam o tym tutaj). Co prawda nie jestem miłośniczką tych zwierząt i do przytulania ich jeszcze mi daleko, ale czasami pająki żyją w naszym domu na widoku tygodniami, tylko dlatego, że nie chce mi się wejść na krzesło, żeby się ich pozbyć. Jeszcze 6 lat temu nie weszłabym do pokoju, w którym mieszka pająk…

O czym szumią drzewa?

Tak więc podsumowując – w moim przypadku kluczową rolę odegrało dokształcanie się. Bardzo się więc cieszę, że wpadła nam w ręce ostatnio książka Petera Wohllebena “O czym szumią drzewa”. To jedna z tych pozycji, po której przeczytaniu las nie jest już tym samym miejscem. Czytając ją z moimi dziećmi mam od razu ochotę iść do lasu i sprawdzić, czy to wszystko, co pisze autor jest prawdą. Zobaczyć to na własne oczy. Poza przystępnie (ale nie infantylnie – co dla nas jest bardzo ważne) przedstawionymi informacjami na temat życia lasu (bo nie tylko o drzewach tu mowa), książka zawiera też pomysły na ciekawe zabawy i eksperymenty do wykonania z dziećmi w lesie i w domu. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, a chcecie poznać lepiej przyrodę, szczerze polecam. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda w środku, koniecznie wejdźcie na tę stronę https://goo.gl/hpTbwT lub obejrzyjcie bardzo ciekawy filmik na YT.

deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola

deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola

deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola

deficyt przyrody, zabawa na dwrze, o czym szumią drzewa, dziecko na dworze, dzikie dzieci, leśne przedszkola

Wolność

Oczywiście sama wiedza to nie wszystko. Bo też i deficyt natury wiąże się nie tylko z brakiem wiedzy o przyrodzie, ale też z brakiem po prostu wolności. Warto więc i na ten aspekt zwrócić uwagę. Wychodząc na dwór naprawdę dajmy sobie swobodę. Pozwólmy dzieciom (i sobie) się ubrudzić, pozwólmy sobie zatrzymać się na chwilę i nie myśleć o niczym, pozwólmy zadawać pytania, dotykać, sprawdzać, obserwować, wspinać się, podejmować ryzyko, upadać, zdzierać kolana i łokcie… (O tym czemu podejmowanie ryzyka jest dla dzieci tak ważnym elementem rozwoju, pisałam tutaj). Jeśli ta dziecięca wolność i potrzeba podejmowania ryzyka jest dla Ciebie problemem, koniecznie przeczytaj też: Trzy prawa dziecka wg Korczaka.

Realne zagrożenia

I jeszcze jedna rzecz – niestety przyroda może stanowić dla nas zagrożenie. Na szczęście większość roślin w Polsce nie jest trująca, nie mamy też silnie jadowitych zwierząt i w ogóle większość zwierząt, które mogłyby być dla nas niebezpieczne – raczej unika kontaktu z człowiekiem, jeśli to możliwe. Jednak warto nauczyć siebie i dziecko podstawowych zasad działania przyrody. Ot choćby tego, żeby nie próbować nieznanych roślin, a już na pewno grzybów i tego co zrobić jeśli zobaczymy jakieś zwierze. Problemem są też owady. Najbardziej chyba kleszcze, których obecnie jest dość dużo. Ale tu jak ze wszystkim – warto po prostu dowiedzieć się jak sobie z nimi radzić zamiast zabraniać dziecku kontaktu z naturą. Kleszcze naprawdę można przynieść nie tylko z lasu, ale też z trawnika czy placu zabaw w parku. Z jednej strony trochę strach, z drugiej – przecież nie zamkniemy dzieci w domu tylko dlatego, że gdzieś po drodze mogą złapać kleszcza? Obcowanie z naturą może być źródłem naprawdę wielu korzyści (lepsze zdrowie fizyczne, relaks, poprawa zdrowia psychicznego, poprawa koncentracji itd.). Kleszcze są więc jednym z tych zagrożeń, z którymi po prostu trzeba się nauczyć żyć (każdy rodzic chyba wie jak wiele jest rzeczy, na które nie mamy wpływu opiekując się dzieckiem). Warto pamiętać więc na dworze o czymś przeciw owadom. Ale też poczytać o tym, jakie niebezpieczeństwa tak naprawdę niosą ze sobą kleszcze. Zajrzyjcie więc np. tu. Znajdziecie tam ulotkę Lasów Państwowych na temat tych pajęczaków. Można się z niej np. dowiedzieć gdzie czają się kleszcze i jak je wyjmować, ale też że do zakażenia nas boreliozą kleszcz potrzebuje spędzić w naszym organizmie ponad 24 godziny. Czyli nawet jeśli trafi nam się takie niemiłe zwierzątko, nie ma co panikować – po prostu oglądajmy często siebie i nasze dzieci.

Wiosna i lato przed nami – to naprawdę doskonała pora, żeby wyruszyć na łono natury. A gdzie Wy pójdziecie najpierw? Dajcie znać w komentarzu.


Jeśli uważasz, że ten wpis może jeszcze komuś pomóc – udostępnij go znajomym.
A jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”