Trzy powody, dla których rodzice nie mogą się dogadać z nastolatkami

Ręka do góry, kto ma w domu nastolatka! Pewnie kilka osób się zgłosiło. A teraz ręka do góry, ci rodzice, którzy nie mają problemów z dogadaniem się z rzeczonym nastolatkiem! Bardzo proszę! Nie wstydźcie się!

Oczywiście nie wykluczam, że ktoś z Was podniósł rękę przy drugim pytaniu, bo święcie wierzę, że są różni ludzie, różne sytuacje i różne wyjątki. Ale jednak myślę, że spokojnie można przyjąć, że ilość rąk podniesionych za drugim razem była znacznie mniejsza niż w pierwszym pytaniu.

Czy to znaczy, że nasze nastolatki są złe? A może, że my jesteśmy złymi rodzicami? Otóż najwyraźniej – ani jedno, ani drugie. Opierając się na najnowszej książce Marka Kaczmarzyka „Strefa napięć. Historia naturalna konfliktu z nastolatkiem” okazuje się, że tak już po prostu musi być. I jest to uwarunkowane zarówno kulturowo, jak i biologicznie.

_MG_1320

Trzy powody, dla których rodzice nie mogą się dogadać z nastolatkami

1) Konflikt pokoleń chroni naszą rasę przed podejmowaniem zbytniego ryzyka jak i przed stagnacją. Mózgi nastolatków pracują inaczej niż mózgi ludzi dorosłych właśnie po to, by możliwa była zmiana i lepsze dostosowanie się do zmieniających się warunków. Dorosłe mózgi mają tendencje do odwoływania się do wypracowanych wcześniej wzorców zachowań. Wolą stosować rozwiązania, które już wcześniej się im sprawdziły. To dobrze – w końcu po to się uczymy. Ale gdyby nasze nastolatki bezkrytycznie powtarzały przetestowane przez nas rozwiązania, ciężko byłoby o zmianę i trudniej by było nam dopasowywać się do ciągle zmieniającej się sytuacji. A prawdopodobnie to właśnie umiejętność dostosowywania się do zmiennych warunków i adaptacji sprawiła, że homo sapiens nie wyginęli tak jak wiele innych gatunków małp człekokształtnych, które przechadzały się po tym świecie przed nami. Tak więc – to że Twoje dziecko nie robi tego, co mu mówisz, choć jest wkurzające, to jednak w szerszej perspektywie zwiększa szanse na przetrwanie naszego gatunku. Oczywiście sama zmiana i ciągłe podejmowanie ryzyka prawdopodobnie też nie skończyłyby się dla naszego gatunku zbyt dobrze, więc potrzeba nam też naszych dorosłych i przepracowanych rozwiązań.

2) Przebudowa kory przedczołowej. Kora przedczołowa to ta część mózgu, która odpowiada w dużej mierze za logiczne myślenie, panowanie nad emocjami, przewidywanie konsekwencji itd. Jak się okazuje – ta część mózgu nie dość że dojrzewa znacznie później niż reszta, to jeszcze w wieku nastoletnim przechodzi przebudowę. Oznacza to, że nasze nastolatki nie do końca mają do niej dostęp – przynajmniej nie w takim stopniu, jak my – dorośli. Co ciekawe – młodzieżowa kora przedczołowa radzi sobie jeszcze jako tako w sytuacjach umiarkowanego pobudzenia innych części mózgu – może się więc nam wydawać momentami, że nasz nastolatek jest bardzo logicznie myślącym i dojrzałym osobnikiem. Jednak kiedy do głosu dochodzą emocje – nawet takie, które z naszej perspektywy wydają się niezbyt silne – nastoletni mózg po prostu po prostu odłącza korę od władzy i przechodzi na tryb zdalnego sterowania – czyli zrzuca podejmowanie decyzji na starsze części mózgu, które nie myślą logicznie, a jedynie odpowiadają na ewentualne zagrożenie mając do dyspozycji tak naprawdę tylko 3 możliwości: walka, ucieczka lub zastygnięcie. Dlatego właśnie Twój spokojny i logiczny nastolatek pod wpływem emocji podejmuje całkiem nieracjonalne decyzje.

3) Inna budowa mózgu powoduje, że inaczej działa też nasz „mózg społeczny” – młodzi ludzie używają w kontaktach społecznych innych części mózgu. Części, które są odpowiedzialne za przetwarzanie przez dorosłych bodźców związanych z innymi ludźmi u nastolatków ustępują miejsca tym częściom, które są odpowiedzialne za przetwarzanie bodźców związanych z własnymi emocjami i własnym zachowaniem. Jakie są tego konsekwencje – nastolatki potrafią z jednej strony po prostu nie widzieć naszych emocji, bo najzwyczajniej nie za bardzo dociera do nich, to co się dzieje wokół, a dodatkowo również część mózgu odpowiedzialna za rozpoznawanie twarz u nastolatków nie sprawuje się najlepiej – a to oznacza też, że zwyczajnie nie są w stanie rozpoznawać również emocji na naszych twarzach. Nie olewają dorosłych, nie mają w du..e, że mama jest zmęczona, a tato wkurzony. Po prostu nie rozpoznają sygnałów.

Jeśli temat Was interesuje, to odsyłam do książki „Strefa napięć. Historia naturalna konfliktu z nastolatkiem”. Znajdziecie tam dużo więcej racjonalnych powodów, dla których dorosłym i nastolatkom często trudno się dogadać, a także sporą dawkę wiedzy na temat ewolucji oraz budowy i działania mózgu w ogóle.

Korzystając z okazji przypomnę, że to nie jest pierwsza książka pana Kaczmarzyka, o której pisałam na blogu – zainteresowanych zapraszam też do wpisu o memach, neuronach i nastolatkach oraz o unikatowości jednostki. 

Moje dziecko dopiero powoli wkracza w ten okres, głównie więc póki co mogę bazować na dzieciach, z którymi pracowałam oraz na własnych doświadczeniach z tego okresu. Dlatego pytanie do Was – proszę, drodzy rodzice nastolatków, powiedzcie jak to jest naprawdę? Czy te trzy punkty rzucają trochę światła na zachowanie Waszych dzieci?

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”