Ostatni tydzień upłynął nam pod hasłem praw dziecka. A to dzięki serii książek, o której już pisałam – „Akceptuję, co czuję”. Zeszyt „Prawa dziecka” to świetny punkt wyjścia do rozmów na ten temat. I chociaż czasami zastanawiam się, czy nie strzelam sobie w stopę tłumacząc własnym dzieciom ich prawa, to jednak mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku zarówno oni, jak i ja na tym skorzystamy. W końcu o ile ja działam (zazwyczaj) dla ich dobra (i tylko czasem dla odrobiny własnego spokoju), to jednak na swojej drodze spotkają na pewno wiele innych osób. A te nie zawsze muszą mieć na uwadze dobro moich dzieci (staram się nie myśleć o tych, których celem miałoby być świadome działanie na naszą szkodę). A że obecnie każdy chce być autorytetem (o moim stosunku do upadku autorytetów pisałam tutaj) wolę, żeby moje dzieci znały swoje prawa. Stąd właśnie praca z wspominaną wcześniej książką, gdzie znaleźliśmy wiele ciekawych ćwiczeń, trochę historii samego dochodzenia dzieci do praw, ale też trochę np. o Korczaku (którego podejście do dzieci dla wielu do dziś pozostaje tylko marzeniem). Jest też krótki poradnik dla rodziców. Jeśli chcecie zajrzeć do środka, bardzo proszę – kilka zdjęć.
Świetna książka, jedne co mam jej do zarzucenia, to kolor. Ciężko go oddać na zdjęciu, ale to taki odcień pomarańczowego, od którego mnie osobiście bolą oczy.
Prawo dziecka do życia w zdrowym środowisku
A wracając do tematu – jednym z praw dziecka jest prawo do życia w zdrowym środowisku. O tym również mówi wściekle-pomarańczowa książka.
Być może wiecie już, że środowisko jest jednym z tematów, który mnie osobiście zajmuje (pisałam o tym przy temacie śmieci). Niestety w dalszym ciągu do wielu dorosłych nie dociera, jak bardzo wykorzystujemy naszą planetę i jakie to może mieć konsekwencje. Jedyna nadzieja w dzieciach i w tym, że kolejne pokolenie inaczej będzie patrzeć na ten temat. Mam jednak wrażenie, że tak jak w książce „Hania humorek ratuje świat” – nawet jeśli dzieci w swojej chęci niesienia pomocy planecie wchodzą na jasną stronę mocy i chcą coś zrobić, to dorośli często skutecznie ten entuzjazm hamują. Widząc naiwną dziecięcą determinację i radykalizm – bagatelizują i wyśmiewają. Pozostaje mi mieć nadzieję, że robią to z troski o dzieci, o to żeby ten dziecięcy radykalizm nie przeszkodził im w codziennym życiu. Bo często też dzieci nie do końca znając jeszcze realia opacznie odczytują pewne rzeczy i tak jak Hania Humorek, w ramach ratowania lasów równikowych chowają wszystkie ołówki kolegom w klasie. Chociaż pewnie czasem wynika to też niestety z dorosłej wygody. I tak jak pokazuje książka o Hani – dzieciom pozostawionym samym sobie, bardzo trudno jest zmieniać świat, jednak kiedy trafią na dorosłego, który chce im pomóc – mogą zdziałać bardzo dużo. (A Hanię Humorek bardzo lubimy i cieszymy się z nowego wydania zarówno „Hania Humorek ratuje świat” jak i „Hania Humorek zostaje gwiazdą” – gdzie Hania również sięga po recycling by zostać sławną.)
Jak dzieci mogą pomóc środowisku?
Myślę też, że wielu z nas nie wie, jak tak naprawdę dzieci mogą pomóc przyrodzie. Na szczęście sposobów jest wiele i dzisiaj chciałam podzielić się z Wami kilkoma z nich. Pamiętajcie proszę, że nawet jeśli wydaje Wam się, że pojedyncze działania jednego dziecka nic nie zmienią, to jednak to dziecko niedługo dorośnie i będzie miało wpływ na otaczający je świat. Warto więc wychowywać je w przekonaniu, że dobro planety, to nasze wspólne dobro i że nasze działania mają wpływ, na to, co się dzieje.
1) Segregowanie śmieci – jeśli potrzebujecie inspiracji zapraszam do wpisu na temat książek poświęconych temu tematowi. Warto mówić dzieciom nie tylko o konieczności segregowania, ale też o tym, co się później z tymi śmieciami dzieje i dlaczego je segregujemy, bo dla dzieci nie zawsze jest to jasne.
2) Oszczędzanie wody – przypominajcie o zakręcaniu kranu przy myciu zębów, tłumaczcie dlaczego szybki prysznic jest lepszy niż lanie pełnej wanny, pokażcie, że do podlewania trawnika czy kwiatów, można użyć wody, którą np. wcześniej umyliśmy warzywa…
3) Oszczędzajcie papier – przypominajcie dzieciom, że do rysowania czy pisania warto użyć obie strony, że nieskończony zeszyt można jeszcze wykorzystać.
4) Oszczędzajcie jedzenie – wspólnie przejrzyjcie co jakiś czas lodówkę i spiżarnię, sprawdźcie, co niedługo może się popsuć i poszukajcie jakichś fajnych przepisów, które pomogą zużyć te produkty. Przyjrzyjcie się temu, co trafia najczęściej u Was do śmieci – zastanówcie się wspólnie, z czego to wynika i czy da się coś w tej kwestii zrobić. Świetną pomocą może być książka „Bez marnowania. Kuchnia zero waste.” I nie chodzi tu o jakieś radykalne rzeczy – ot po prostu sensowniejsze ułożenie jedzenia w lodówce czy spiżarni i świadome myślenie o tym, że niektóre rzeczy psują się szybciej niż inne. Mi szczególnie odpowiada sposób podziału w tej książce – poza ogólnymi informacjami na początku, dalej znajdziecie rozdziały poświęcone konkretnym rzeczom – suchy chleb, resztki wędlin, resztki serów, białka, żółtka, owoce i warzywa… Dzięki temu jeśli widzimy, że coś może się niedługo popsuć sięgamy po książkę i wybieramy, co by tu smacznego można było z tego przyrządzić.
5) Korzystajcie z biblioteki
6) Poszukajcie miejsca gdzie można oddać zabawki, którymi się już nie bawicie, zamiast je wyrzucać – być może przyjmie je dom samotnej matki lub dom dziecka, możecie też spróbować na oddziałach dziecięcych, albo w pobliskim przedszkolu (tutaj też zabawki szybko się niszczą), nieczytane książki oddajcie do biblioteki; możecie też spróbować zrobić wyprzedaż garażową, albo korzystając z jakiejś internetowej platformy – sprzedać zabawki w sieci (to też dobra lekcja dla dzieci na temat przedsiębiorczości i tego ile pracy trzeba włożyć w to, żeby coś sprzedać).
7) Postawcie na wielorazówki – i nie mówię tu o pieluchach (chociaż oczywiście też zachęcam). Tłumaczcie dzieciom, że jednorazowe butelki, talerze, słomki czy sztućce to duże obciążenie dla planety. Pamiętajcie o wielorazowych torbach na zakupy, pakujcie swoje jedzenie w wielorazowe pojemniki, porzućcie słomki, jeśli tylko jest taka możliwość. Dzieci naprawdę bardzo szybko wchodzą w takie nawyki.
8) Posprzątajcie okolice – my taką akcję robiliśmy już kilka razy z okazji Dnia Niepodległości, staraliśmy się też trochę pokrzątać las, zawsze też jeśli idziemy gdzieś w przyrodę staramy się zabierać śmieci, a nie je zostawiać. Wystarczy trochę worków i rękawiczki i można ruszać do roboty. A może Waszym dzieciom uda się zachęcić kolegów?
9) Wybierajcie spacer lub rower zamiast samochodu – tłumaczcie dzieciom dlaczego.
10) Uczcie szacunku do rzeczy – dbania o to, co mamy, żeby można było z tego jak najdłużej korzystać. Naprawiajmy to, co się da. Nie wyrzucajmy od razu. Przypominajmy sobie nawzajem, że im dłużej coś nam służy, tym mniej rzeczy ląduje w śmieciach.
Dzieci chcą pomagać, bierzmy ich entuzjazm na poważnie
A jeśli widzicie, że jakiś środowiskowy problem jest szczególnie bliski Waszemu dziecku, to nie wyśmiewajcie, nie uśmiechajcie się pobłażliwie, tylko spróbujcie mu pomóc znaleźć jakiś akceptowalny dla Was i dla dziecka sposób, żeby pomóc. Może list do władz, próba organizacji jakiejś zbiórki, albo wspólnie nagrany filmik, który wytłumaczy innym dzieciom o co chodzi i jak mogą pomóc? Potrzebujecie inspiracji – zajrzyjcie np. do tych książek:
– Jak Dzieci Zmieniają Świat. Ciekawostki i Zadania
Dzieci mogą naprawdę wiele, jeśli tylko im pomożemy. Również w kwestii ochrony środowiska. I pamiętajcie, że nie musicie robić wszystkiego. Wybierzcie sobie jedną rzecz, skupcie się na tym. Znając życie, kiedy tylko zbudujecie nowe nawyki w jednej kwestii, będziecie chcieli zrobić coś więcej.
Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.
A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”