Pan Borsuk i pani Lisica. Rozgardiasz

Sezon prezentowy chyba już oficjalnie otwarty. Może więc jakaś inspiracja książkowa? Dzisiaj komiks dla młodszych czytelników.

Tytuł: Pan Borsuk i pani Lisica. Rozgardiasz

IMG_1597

Wydawnictwo: Egmont

Autorzy: Brigitte Luciani i Eve Tharlet

Dla kogo: Wydawnictwo mówi 5+. Prawdopodobnie tak jest – bo chociaż temat i ogólne wrażenie komiksu jest bardzo przyjazne dzieciom, to fabuła jest trochę zagmatwana i młodsze dzieci mogą nie wiedzieć, o co chodzi. Górna granica? Siedem, no może osiem lat. Starsze dzieci raczej nie będą zainteresowane.

O czym: O patchworkowej rodzinie. Chociaż na przykładzie świata zwierząt. Pan Borsuk (i trójka jego dzieci) i pani Lisica (ze swoją córką) wskutek różnych wydarzeń (patrz część pierwsza) postanawiają razem zamieszkać. Okazuje się, że ich dzieci całkiem dobrze się dogadują, chociaż jak zawsze nie obywa się bez kłopotów i nieporozumień. Wspólnie urządzanie tajnej bazy przeplata się z żalem, który w małej lisiczce wywołuje zarówno zmiana zasad panujących w nowym domu, jak i to, że najmłodszy borsuczek mówi do jej mamy „mamo”. Dodatkowo pan Borsuk zachowuje się całkiem jak nie jej tato – jest bardziej surowy, więcej wymaga. I lisiczka odbiera to jako niechęć do niej. W to wszystko wplątują się jeszcze koty z miasta, które próbują przejąć tajną bazę dzieci. Na szczęście – wspólnie spędzony czas i rozmowa, ostatecznie wyjaśniają całą sytuację.

Plusy: Przepiękne, bardzo delikatne ilustracje w zrównoważonych kolorach. Ja osobiście bardzo lubię takie komiksy. Do tego naprawdę ważny temat – czyli wspólne życie w rodzinie, w której mama i tato nie mieszkają już razem, a dom trzeba dzielić z nowym rodzeństwem. Książkę tę można też czytać jako przykład na to, że różnice między nami nie są czymś złym i że możemy się po prostu od siebie uczyć. I ogólnie jest to naprawdę fajny komiks, taki bardzo naturalny, zabawny, ale i wzruszający.

Minusy: Kiedy Misiek (lat 7) opowiadał mi o swoich odczuciach po przeczytaniu komiksu stwierdził: „Bardzo fajny, tylko trochę się zamieszałem, bo nie wiedziałem kto jest czyim tatą.” Ja popatrzyłam na komiks, z jednej strony lisy, z drugiej – borsuki. Jak się można w tej kwestii pomylić? Ale faktycznie czytając komiks zrozumiałam, o co Miśkowi chodziło. Ale myślę, że nie chodzi tu o to, że autorzy coś pomieszali, tylko o to, że w takich patchworkowych rodzinach faktycznie jest to skomplikowany temat i dzieciom, które tego nie doświadczyły (a także tym, które tego doświadczyły, a i też przy okazji samym rodzicom) może być trudno to zrozumieć. Nie do końca jest to minus komiksu, chciałam tylko o tym wspomnieć, żebyście mieli świadomość, że pewne rzeczy mogą po prostu wymagać w zrozumieniu pomocy dorosłego. Co w zasadzie jest dobre, bo takie rozmowy są nam tak naprawdę bardzo potrzebne. W sumie więc nie wiem, czemu umieszczam to jako minus. Ale niech już tak będzie, dobrze?

 

IMG_1598 IMG_1599