Edukacja domowa: dlaczego podjęliśmy taką decyzję?

Dzisiejszy wpis jest początkiem kolejnego cyklu – tym razem cyklu poświęconego edukacji domowej. Dużo osób mnie pyta jak to u nas wygląda, dlaczego się zdecydowaliśmy, jak sobie radzimy, jak radzą sobie dzieci itd. Dlatego w tym cyklu postaram się odpowiedzieć na wszystkie te pytania. Zaznaczę tylko, że będzie to cykl, o tym jak to jest u nas. Nie jest to jedyna słuszna droga i nie każdemu może odpowiadać. To droga, która powstała specjalnie dla nas, w odpowiedzi na nasze potrzeby i możliwości.

Natomiast jeśli interesuje Was jak od strony formalnej rozpocząć przygodę z edukacją domową, w internecie bez problemu znajdziecie wiele źródeł, które Wam pomogą np. tutaj.

Pytanie pierwsze: Dlaczego zdecydowaliśmy się na edukację domową?

Powodów, dla których zdecydowaliśmy się na edukację domową jest co najmniej kilka.

Po pierwsze – mój stosunek do naszego rodzimego systemu szkolnictwa.

Na ten temat można by naprawdę wiele napisać, ale w gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do tego, że nie wierzę w potrzebę odgórnie narzuconego programu i zmuszania ludzi (zarówno dzieci jak i nauczycieli) do bezmyślnego podążania za nim, niezależnie od tego jakie dziecko i nauczyciel mają zdolności, predyspozycje, zainteresowania, osobowość czy potrzeby. To co się mówi o potrzebie indywidualizacji i podążania za uczniem, to zazwyczaj nierealna bajka, która frustruje zarówno uczniów jak i nauczycieli. Z resztą – nigdy nie kryłam się z poglądami na szkołę, jeśli więc kogoś interesuje moje podejście wystarczy trochę poczytać bloga zaczynając np. od działu „Edukacja” w tej zakładce

Po drugie – miejsce w którym mieszkamy nie oferuje nam zbyt wiele możliwości jeśli chodzi o edukacje alternatywną.

Mamy do wyboru jedynie szkoły systemowe, nawet jeśli część z nich jest prywatna i obiecuje dopasowanie swoich programów do ucznia, to tak naprawdę stopień w jakim może to zrobić mnie po prostu nie zadowala.

Po trzecie – mamy taką możliwość.

Tryb w jakim pracujemy plus niezastąpiona pomoc dziadków pozwalają nam tak zorganizować sobie tydzień, że nie potrzebujemy opiekuńczej funkcji szkoły. Póki co nie mamy też problemów z niezbędnym i narzuconym z góry programem nauczania, nie potrzebne nam więc dodatkowe osoby do nauki naszych dzieci.

Po czwarte – nie boimy się.

Sama będąc nauczycielką nigdy nie miałam obaw z gatunku – „ale ja nie mam przygotowania pedagogicznego, ja nie wiem jak uczyć, nie wiem czego wymagać, co robić”. Pracując z innymi dziećmi jestem w stanie też dość dobrze ocenić realne cele i dziecięce możliwości. Ale nie twierdzę tutaj, że trzeba mieć wykształcenie pedagogiczne, żeby uczyć dzieci w domu. Rozumiem tylko, że wielu rodziców bez takiego wykształcenia ma różne wątpliwości. Ja ich nie miałam i ten czynnik miał również duże znaczenie w momencie kiedy podejmowaliśmy decyzję o edukacji domowej.

Po piąte – jestem święcie przekonana o tym, że dzieci najlepiej są w stanie pokierować swoją edukacją.

To one najlepiej wiedzą co je interesuje. Jeśli posłuchamy ich i pozwolimy podążać z tym co je interesuje, będą się szybko uczyć i opanowywać kolejne umiejętności. Może nie każde z nich odkryje piękno trzynastozgłoskowca lub rachunku prawdopodobieństwa, ale też moim zdaniem nie o to chodzi w nauce. Naprawdę szczerze uważam, że dzieci najlepiej uczą się jeśli mają czas i miejsce na robienie tego co je interesuje. A szkoła niestety zabiera bardzo dużo czasu i energii na podążanie za programem, który jest stworzony przez kogoś, kto nawet nie zna mojego dziecka.

Podsumowując

Biorąc pod uwagę te wszystkie kwestie stwierdziliśmy z tatą Klusków i z Kluskami, że na chwilę obecną edukacja domowa jest dla nas najlepszym rozwiązaniem. Nie zaklinam się jednak, że tak już musi zostać do końca ich edukacji. Chociaż moim zdaniem w tej chwili ta droga nam odpowiada, być może w przyszłości nasza sytuacja się zmieni i trzeba będzie szukać innego systemu. Nie jest to więc w żadnym wypadku decyzja podjęta raz na zawsze.

O czym jeszcze będę pisać?

Za tydzień pokażę Wam jak konkretnie wyglądała nasza nauka w klasie pierwszej. Ile czasu na to poświęcaliśmy i kiedy oraz jak wybieraliśmy materiał. W kolejnych wpisach planuję Wam również napisać jak radziliśmy sobie z motywowaniem Klusków i siebie do nauki, z pracą z dwójką dzieci jednocześnie, z socjalizacją, współpracą ze szkołą oraz o tym jakie rezultaty na dłuższą i krótszą metę przyniosła nam edukacja domowa. Jeśli macie jakieś konkretne pytania piszcie w komentarzach lub na maila: nasze.kluski@o2.pl. Postaram się odpowiedzieć i pomóc na ile będę mogła.

 

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką„Od czego zacząć czytanie bloga?”