Szkołom powinno zależeć na tym, żeby każde dziecko uczyło się inaczej

„Różnorodność nie jest uciążliwym artefaktem, nie jest przejściowym, niedoskonałym stanem, cechą zbiorowości, która przeszkadza w osiągnięciu bezpiecznej równowagi. Jest natomiast najistotniejszym, najwartościowszym i najbezpieczniejszym sposobem na oswajanie przyszłości. Niepowtarzalność każego z nas jest najlepszym sposobem na przetrwanie gatunku.” To cytat z książki „Unikat. Biologia wyjątkowości” Marka Kaczmarzyka.

Jest to książka, która jasno pokazuje, jak złożonymi istotami jesteśmy my – ludzie. Jest to też książka, która tłumaczy dlaczego każdy z nas jest inny, a co za tym idzie – dlaczego nie można wszystkich uczyć w jeden i ten sam sposób.

Oczywiście jeśli czytacie tego bloga prawdopodobnie już od danwa zdajecie sobie sprawę, że uczenie się jest indywidulanym procesem dla każdego ucznia. Wiecie, że metody edukacyjne należy dostosowywać do potrzeb i możliwości każdego dziecka. Dobrze by było też indywidualnie dobierać nawet nauczane tematy. Ale po przeczytaniu tej książki zdacie sobie sprawę, że to jedynie kropla w morzu potrzeb.

Marek Kaczmarzyk, który jest propagatorem dydaktyki ewolucyjnej w Polsce, jasno tłumaczy, że to jak działa mózg ludzki jest tak indywidulane, że w praktyce – nie do opisania. Każdy mózg powstał w oparciu o różne geny. Bo niby wszystko dostajemy po rodzicach, ale każdy, kto ma więcej niż jedno dziecko wie, jak różne mogą powstać osobowości ze zmieszania tych samych genów. Dlaczgeo tak się dzieje? Nie tylko dlatego, że nie mamy wpływu na to, które geny i w jakich procentach się wymieszają. Ważne jest też to, że w trakcie tego mieszania dochodzi po prostu do „błędów”. Takie „błędy” mogą owocować u dziecka cechami, których nie mieli rodzice. I nie sposób przewidzieć gdzie i kiedy pojawi się taki „błąd”. Jak więc można oczekiwać, że każdy z nas będzie taki sam? Co ciekaw, to właśnie dzięki tym „błędom” rozwijamy się jako gatunek. Gdyby nie one, powielalibyśmy tylko to, co zostało nam przekazane i nie moglibyśmy dostosowywać się do zmian w środowisku. A brak możliwości dostosowywania się do zmian, tak naprawdę w większości przypadków prędzej czy później końcy się śmiercią danego gatunku, no bo środowisko zmienia się czy tego chcemy czy nie.

Czyli już na starcie jesteśmy skazani na to, że każdy z nas jest inny. A to dopiero początek. Bo nasz mózg zmienia się i dostosowuje do panujących warunków również pod wpływem tego co przeżywa i na jakie bodźce jest wystawiany. Inaczej będzie myśleć ktoś, kto wychował się na wsi, a inaczej ten, kto wychował się w mieście (nie chcę bynajmniej twierdzić, że któraś z tych opcji jest lepsza), inaczej będzie się zachowywać pierwsze dziecko, ktre wychowywało się przez jakiś czas samo, a inaczej drugie, trzecie czy czwarte. Inaczej będzie pojmować świat osoba, która dużo podróżuje, inaczej ta, która większość życia spędzi w jednym miejscu. I tak dalej i tak dalej. Jest tyle możliwych czynników, które wpływają na mózg każdego z nas (który i tak już przy urodzeniu różni się od móżgów innych osób), że po prostu nie da się znaleźć jednej i najskuteczniejszej metody, która sprawdzałaby się w przypadku nauczania każdego ucznia. Po prostu się nie da. No bo jak można uczyć w ten sam sposób jeśli prawdopodobnie nawet coś tak oczywistego jak kolory – tak naprawdę nie jest oczywiste. Z dużym prawdopodobieństwem każdy z nas widzi bowiem kolory inaczej. Biorąc pod uwagę jak złożoną i skomplikowaną konstrukcją jest nasz mózg i to, jak wiele czynników ma wpływ na jego działanie, to dość logiczne, że każdy z nas może postrzegać zielony czy czerwony na swój własny – nieprzetłumaczalny na inny mózg – sposób. Jak w takiej sytuacji wytłumaczyć wszytskim, że „Słowacki zachwyca”? [Dla tych, których mózgi nie zachwyciły się „Ferdydurkę” przypomnę, że to cytat z Gombrowicza ]

Czytaj też: Działanie senowne i celowe, czyli po co nam programy nauczania

Skoro  więc tłumaczenie wszystkim tego samego jest z góry skazane na niepowodzenie, a jedyną nadzieją na przetrwanie i rozwój gatunku jest różnorodność, to czemu upieramy się żeby nasze szkoły działały na rzecz ujednolicenia, usystematyzowania i ocenienia wszystkiego według z góry wyznaczonych standardów? Ja ciągle mam nadzieję, że dzieje się tak tylko dlatego, że wiele osób – i to zarówno wśród dzieci, rodziców, nauczycieli, urzędzników, naukowców i wszystkich innych grup społeczno-zawodowych – po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważna jest indywidualizacja. I to indywidualizacja nie tylko metod nauczania i rodzajów szkół, ale też samego programu i tego co w nim powinno się zawierać, a co nie. Dlatego apeluję – uczmy się, rozmawiajmy z ludźmi, eksperymentujmy… I czytajmy – „Unikat” może być tu bardzo dobrym punktem wyjścia.

Czytaj też: 10 kroków do lekcji skoncentrowanej na uczniu

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”