Wakacje w samochodzie z dziećmi – kilka porad praktycznych

Sezon wakacyjny już w pełni. Na pewno niektórzy z Was wybiorą odpoczynek w hotelach czy agroturystykach, ale część może zastanawia się nad wyjazdem pod namiot. Pomyślałam więc, że podzielę się z Wami naszymi doświadczeniami z zeszłorocznych wakacji. Ale nie tylko, bo pod namiotem z dziećmi spędziliśmy już kilka nocy.

Póki co najwięcej jednak nauczyliśmy się w zeszłym roku, kiedy to prawie dwa tygodnie wakacji spędziliśmy częściowo mieszkając w namiocie, a częściowo – w samochodzie. I chociaż na pewno niektórzy stukali się w głowę, kiedy opowiadaliśmy im o naszych planach, to jednak udało nam się przeżyć naprawdę fajne wakacje i odwiedzić wiele miejsc, których inaczej nie dalibyśmy rady zobaczyć. Co więcej – to że nie byliśmy przywiązani do jednego miejsca, dało nam sporą przewagę nad pogodą, która w zeszłym roku na przełomie lipca i sierpnia była raczej deszczowa. Wiele osób skarżyło się na deszcz podczas urlopu, a my po prostu patrzyliśmy na mapę pogodową i jechaliśmy tam, gdzie świeciło słońce. W ciągu jednego urlopu odwiedziliśmy Białowieżę, Zalew Siemianówka, Białystok, Augustów, Olsztyn, Mierzeję Wiślaną, Olsztynek i Warszawę. A za nocleg zapłaciliśmy jedynie kilkadziesiąt złotych (jedną noc spędziliśmy na płatnym polu namiotowym, bo potrzebowaliśmy dostępu do bieżącej wody).

_MG_6624
Olsztynek
_MG_6960
Warszawa
_MG_6242
Olsztyn
_MG_6030
Augustów

_MG_6008

Jak nam się to udało?

1. Nocleg

W Polsce oficjalnie namioty można rozbić jedynie w miejscach do tego wyznaczonych lub na prywatnych posesjach. Są jednak ludzie, którzy nocują właśnie w ten sposób. Jak? Najczęściej opcje są trzy. Albo szuka się pola campingowego, albo prosi ludzi, żeby pozwolili przenocować na podwórku, albo… szuka się miejsca na odludziu i liczy na to, że władze się tym nie zainteresują. Najczęściej się nie interesują, o ile nie robi się nic głupiego.

Inaczej sprawa się ma jeśli chcemy spać w samochodzie. W Polsce jest to jak najbardziej legalne i wszędzie tam, gdzie można zaparkować samochód, można w nim również spać. Dlatego my świadomie wybraliśmy duży samochód (Renault Grand Scenic) i przygotowaliśmy go tak, żeby dało się w nim spokojnie przenocować. 20293058_1867592726837302_5298089976612518995_n

Plusy spania w samochodzie:
  • Można spać praktycznie wszędzie.
  • Nie przemaka.
  • Bezpieczniej niż w namiocie, bo można się zamknąć.
  • Do samochodu zwierzętom trudnej się dostać niż do namiotu
  • Łóżko w samochodzie rozkłada się szybciej niż namiot
Minusy spania w samochodzie
  • Słaba wentylacja
  • Mało miejsca

O czym trzeba pamiętać planując spanie w samochodzie?

Na pewno o bezpieczeństwie. Czyli wybierając miejsce na nocleg trzeba logicznie się zastanowić, czy to miejsce się do tego nadaje. Dwie najczęściej spotykane taktyki wyboru miejsca to albo jak najbliżej ludzi, oświetlenia i cywilizacji, albo wręcz przeciwnie – jak najdalej, żeby jak najmniej ludzi wiedziało, gdzie jesteśmy. Wybór zależy od okoliczności i charakteru podróżujących. Ciekawym rozwiązaniem jest też strona https://polskicaravaning.pl/miejscowki Znajdziecie tam mapę różnych darmowych i wypróbowanych miejscówek w całej Polsce.

Druga rzecz, to wentylacja. Niestety latem w samochodzie potrafi być bardzo gorąco. Rzadko kiedy da się spać przy zamkniętych oknach. Warto więc zawczasu pomyśleć o tym, co zrobić, żeby przez otwarte szyby nie leciały wszelkiej maści komary, muchy, ćmy i tym podobne zwierzęta. My mieliśmy siatkę-moskitierę. Kawałek gęstej firanki, takiej jakie przymocowuje się do okien na rzepy i mocowaliśmy ją na jednym oknie przy pomocy masy mocującej. Ale okazało się, że jedno okno, to trochę mało i w tym roku będziemy szukać jakiegoś innego rozwiązania.

Trzecia rzecz to łóżko. Trzeba sobie wcześniej zaplanować, jak się rozłożycie w samochodzie na noc. Niestety nie mam szczegółowych zdjęć naszego zeszłorocznego łóżka, a jedynie ogólny „rzut”:

20374310_1869677616628813_1497505415384316348_n

Tegoroczne łóżko uległo pewnym zmianom, i obecnie wygląda tak:

2018-07-15 09.50.28
Rozłożone
2018-07-15 10.06.13
Złożone

2. Kuchnia

Oczywiście nawet śpiąc w samochodzie można jeść w restauracjach. Ale podczas naszych podróży bardzo często gotujemy też sami. Możliwości jest kilka, ale my najczęściej gotujemy po prostu na turystycznej butli gazowej z zamocowanym palnikiem. Chociaż czasami zdarza nam się też palić ognisko. Oczywiście tylko w bezpiecznym miejscu.

Co składa się na naszą turystyczną kuchnię?

  • Duże prostokątne plastikowe pudło, które z jednej strony jest naszą kuchenną szafką, a z drugiej – miską do mycia naczyń.
  • Menażka turystyczna – my mamy dokładnie . Ważne, żeby garnek przy gotowaniu można było czymś przykryć, bo na dworze gotowanie najczęściej trwa trochę dłużej.
  • Dwa dodatkowe kubki z zakrętką
  • Cztery plastikowe miseczki (których jednak nie używaliśmy zbyt często)
  • Dwa talerze
  • Ostry nóż
  • Cztery łyżki
  • Dwa ręczniki kuchenne
  • Płyn do mycia naczyń
  • Zmywak
  • Butla z palnikiem
  • Pięciolitrowy baniak z wodą do mycia /naczyń i nas/
  • Kawiarka /lubimy dobrą kawę, więc bez niej ciężko by było nam się obyć/
  • Zapalniczka
  • Podpałka /żeby ułatwić sobie rozpalanie ogniska/
  • Folia aluminiowa

To spokojnie nam wystarczało żeby ugotować i wodę na herbatę i owsiankę na śniadanie i obiad. A co można gotować w takich warunkach? Co jeść? Co spakować na taki wyjazd z dziećmi? Możliwości jest sporo.

Trzy przepisy w sam raz na biwak:

– Owsianka na płatkach błyskawicznych – szybciej się gotuje. Można nawet nie gotować, a zostawić wieczorem w garnku zalaną wodą, mlekiem lub sokiem. Opcja z sokiem jest o tyle lepsza, że sok może poleżeć w samochodzie trochę dłużej niż otwarte mleko. No chyba, że ma się lodówkę. My podróżowaliśmy bez lodówki – z jednej strony dlatego, że jej nie mamy, z drugiej – baliśmy się, że będzie zajmować zbyt dużo miejsca w samochodzie. Do owsianki dodajemy pokrojone bakalie, orzechy czy wiórki kokosowe i mamy pyszne śniadanie. Taką mieszankę z bakaliami można sobie wcześniej przyszykować i podzielić na mniejsze części w woreczkach strunowych. (W ogóle – woreczki strunowe, są bardzo pomocne w takiej podróży)

– Konserwa z sosem – może nie jest to najzdrowsza wersja, ale szybka i stosunkowo smaczna. Okazało się, że to ulubione danie Kluska. Jak się to robi? Podsmażam pokrojoną konserwę mięsną na odrobinie oleju, w międzyczasie mieszam zimną wodę z sosem z torebki /u nas najchętniej na bazie pomidorów/, zalewam tym podsmażoną konserwę, dodaję jeszcze wodę – zdecydowanie więcej niż w przepisie na torebce, zagotowuję i wrzucam kuskus. Czekam aż kuskus wciągnie wodę, a na koniec dodaję jeszcze kukurydzę lub groszek z puszki. I gotowe. Zamiast kuskusu można użyć chiński makaron, który nie wymaga gotowania.

– Danie obiadowe z ogniska – pokrojoną marchewkę, ziemniaki, cebulę i mięso (może być kiełbasa lub np. kurczak) przyprawiam, zawijam w folię aluminiowa i kładę na żarzące się ognisko. Po 15-20 minutach przewracam zawiniątka na drugą stronę i piekę kolejne 10-15 minut /dokładny czas zależy od tego, co jest w środku/

Co więc spakować do spiżarni?

Oczywiście to zależy od wielu rzeczy. Po pierwsze – od tego co lubicie, po drugie – gdzie jedziecie. Jeśli jedziecie gdzieś w „dzicz” z dala od cywilizacji, musicie spakować więcej zapasów. Ale jeśli jedziecie tam, gdzie spokojnie można codziennie wyskoczyć do sklepu, to nie ma sensu brać nie wiadomo ile. Ja np. starałam się mieć wyżywienie mniej więcej na 2 dni do przodu. Niezależnie jednak od tego gdzie jedziecie, jeśli zamierzacie gotować, warto spakować do swojej spiżarni:

  • ulubione przyprawy
  • sól
  • kawę i herbatę
  • bakalie
  •  wodę do picia
  • trochę soków w kartonie (można się napić, ugotować na nich owsiankę czy kisiel i nie psują się tak szybko jak mleko)
  • olej (warto sobie przelać do małej plastikowej butelki po soczku czy wodzie z ustnikiem, zajmuje mniej miejsca i łatwiej się nim nią posługiwać)
  •  jajka (nie muszą leżeć w lodówce, a można z nich zrobić szybko posiłek bogaty w składniki odżywcze)

Warto wziąć:

  • sosy w proszku
  • płatki owsiane
  • kuskus
  • konserwy mięsne
  • cienki makaron /najlepiej takiego, który można tylko zalać wrzątkiem/
  • warzywa w puszcze
  • miód /dzieci lubią kanapki z miodem, a nie psuje się on jak dżem/

3. Pakowanie się

Pakowanie się z dziećmi może się wydawać czymś skomplikowanym. Bo to nie wiadomo czy będzie ciepło, czy zimno, czy dzieci się zamoczą, zaleją, zabrudzą… Na szczęście później już w trasie i tak okazuje się, że większość naszych obaw i tak była bezpodstawna, a nawet jeśli dziecku przyjdzie chodzić dwa czy trzy dni w brudnej koszulce, to tak naprawdę nikomu to nie przeszkadza.

_MG_5757
W Białymstoku

Zawartość naszej „szafy” na wyjazd:

  • 1 koszulka + para majtek i skarpet na osobę / na 3 dni (pakowane w ten sposób)
  • 2 pary długich spodni dla każdego
  • 2 pary krótkich spodni dla każdego
  • kurtka dla każdego
  • chłopaków spodnie przeciwdeszczowe
  • piżamy
  • dodatkowe majtki /na wszelki wypadek/
  • 2 bluzy na osobę
  • stroje kąpielowe
  • klapki dla Klusków
  • buty na zmianę dla nas
  • klapki pod prysznic
  • czapki z daszkiem

Wszystko zmieściło się w średniej wielkości walizkę – „szafę”.

4. Higiena

Brak bieżącej wody był chyba dla nas największym wyzwaniem. W mieszkaniu z bieżącą wodą bardzo szybko zapomina się, w jak wielu aspektach wodociągi ułatwiają nam życie. Picie, mycie, gotowanie, zmywanie, pranie…

O misce do zmywania już pisałam – to ten sam plastikowy pojemnik, który służył nam za szafkę kuchenną. A co z myciem? Tej samej miski można w ostateczności użyć do powierzchownego przemycia strategicznych części ciała (w końcu ludzie przez wieki myli się właśnie w miskach, prawda?). Do umycia zębów też nie trzeba zbyt dużo wody.

Tak wygląda moja fryzura, po myciu włosów w jeziorze
Tak wygląda moja fryzura, po myciu włosów w jeziorze

Zawsze można ostatecznie skorzystać z łazienki na stacji benzynowej, w McDonaldzie czy centrum handlowym, jeśli jesteśmy w mieście. W takich miejscach można też zrobić jakieś szybkie pranie – przepłukać koszulkę, majtki czy skarpetki. Na okoliczność prania warto przygotować sobie kawałek sznurka i kilka klamerek.

A jeśli chcemy więcej? Jeśli nocujemy nad wodą, można skorzystać z rzeki czy z jeziora /w takich wypadkach raczej oszczędnie z chemią/. W innym wypadku można poszukać płatnych pryszniców – czasem można je znaleźć na stacjach benzynowych, można się też próbować dogadać na polach namiotowych.

Zostaje jeszcze kwestia toalety. W mieście oczywiście wiadomo gdzie ich szukać. A na wyjazd „w dzicz” warto jednak zapakować ze sobą jakąś łopatkę, tak żeby nie zostawiać w lesie „min” na innych wędrowców.

5. Co jeszcze?

Warto mieć ze sobą podstawową apteczkę, tak na wszelki wypadek. Ja zawsze poza plastrami i bandażami, pakuję też coś na rozwolnienie, krople żołądkowe, tabletki przeciwbólowe, pantenol /mam na nim zawinięty sznurek do prania/ na poparzenia słoneczne, fenistil na ugryzienia owadów (całkowicie raczej nie da się ich uniknąć), jakiś żel na urazy i coś na alergie.

Nie zapomnijcie też o latarkach i zapasowych bateriach. Bardzo przydają się też worki na śmieci, coś na komary i kleszcze i coś przeciw opalaniu.

W kwestii prądu my raczej staraliśmy się ograniczać ilość urządzeń elektrycznych. Mieliśmy chyba jeden bank energii, a resztę dawaliśmy radę ładować podczas jazdy ładowarką samochodową. Między innymi z tego powodu, przez cały nasz wyjazd rzadko pojawiałam się na FB, IG czy blogu. Ale w sumie – wakacje rodzinne to bardzo dobry moment na detoks od mediów społecznościowych, czyż nie?

Dobrze jest też wcześniej pomyśleć, o tym czym zająć dzieci. Ale bez przesady. Branie miliona zabawek i rzeczy odwracających uwagę dzieci od samej podróży mija się z celem. Czasem jednak i w podróży rodzice potrzebują chwili spokoju. Nasz zestaw do zadań specjalnych składał się z:

  • po jednej ulubionej zabawce
  • mały zestaw kredek + temperówka
  • książka z zadaniami (w zeszłym roku podróżował z nami „Podróżownik”)
  • karty z do gry z obrazkami ptaków (można nim grać w wojnę, Piotrusia, memory…)
  • książka do czytania
  • audiobooki na drogę
  • kilka zabawek do piasku

(Sprawdźcie też ten wpis – 4 sposoby, żeby zająć dziecko podczas podróży )

A reszta to już kwesta wyobraźni, zbierania kamieni czy patyków, długich rozmów i spotykania codziennie nowych ludzi.

IMG_0590
Przykrywka od kosza :)
_MG_6478
Piach
_MG_6292
Place zabaw
_MG_5722
Ozdoba z kamieni
_MG_5752
Patyki i piach
_MG_5622 — kopia
Muszelki i kamienie
_MG_5616 — kopia
Foremka znaleziona na plaży

I chyba najważniejsze w takich przedsięwzięciach. Szczególnie jeśli jedzie się z dziećmi. Porządek. Życie na tak małej przestrzeni wymaga planowania i odkładania rzeczy na swoje miejsce. Inaczej bardzo łatwo o chaos, wywalanie całego bagażnika w poszukiwaniu ulubionego pieska, mydła czy czystych majtek… A to tylko powoduje niepotrzebne nerwy i kolejny utrudniający podróż bałagan. Dlatego moją radę na wakacje w samochodzie można streścić w jednym zdaniu – nogi mogą być nieumyte, ale skarpetki muszą być odłożone na swoje miejsce. Inaczej się nie da.

Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać naszej kolejnej podróży. Łóżko już gotowe, musimy jeszcze tylko zdecydować, w którym kierunku ruszamy najpierw.

IMG_0645

I to by było na tyle. Co myślicie o takiej formie spędzania wakacji?

A może macie też swoje sprawdzone sposoby na wakacje z dziećmi pod namiotem? Macie jakieś doświadczenia w spaniu w samochodzie? Podzielcie się proszę swoimi trikami na radzenie sobie w takich warunkach.

Dopiero się zastanawiacie nad takim wyjazdem? Chcecie o coś dopytać? Coś Was niepokoi? Dajcie znać w komentarzu – chętnie odpowiem, na ile będę umiała.

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”