Pokolenie niewdzięcznych i rozwydrzonych?

– Mamo, a kiedy będzie obiad? – pyta pięciolatka dwudziesty raz w ciągu godziny.

– Ile razy można pytać o to samo?! – nie wytrzymuje w końcu mama. – Jesteśmy na wakacjach, czy możesz po prostu bawić się z bratem na plaży?

***

– Tato, jak długo będziemy jeszcze w tym muzeum? – Pyta z niezbyt zadowoloną miną dziewięciolatek. Nie po raz pierwszy odkąd automat przy wejściu skasował bilety. I to całkiem drogie bilety.

– Czy ty mógłbyś w końcu skupić się zwiedzaniu? – odpowiada już dość mocno poirytowany tato. W końcu wydał na to muzeum całkiem sporo i to miała być taka wspaniała atrakcja dla dzieci. – Ciągle tylko marudzisz! Najchętniej byś pewnie siedział cały dzień przy komputerze. Jak tak dalej będziesz marudził, to będzie zakaz grania przez… – trochę niepotrzebnie nakręca się rodzic.

***

– Chodź mi tu pomożesz w kuchni! – woła mama, która jednocześnie nastawia obiad, zmywarkę i odkurza piach wysypany na środku kuchni.

Siedmiolatek nie reaguje i dalej z zapałem rysuje jakiegoś potwora czerwoną kredką.

– Chodź tutaj, proszę! – powtarza mama, bo brakuje jej już ręki, żeby podrapać się po plecach.

– Zaraz! – krzyczy w końcu dziecko z drugiego pokoju.

– Ja ci dam zaraz! – matka ostatecznie nie wytrzymuje – Jak cię wołam to masz przyjść! Teraz mi masz pomóc, a nie zaraz! Jak ja byłam w twoim wieku, to… – zaczyna się niekończąca litania.

***

– Nie! Nie! Nie! AAAAAA! – wrzeszczy trzylatka rzucając się na ziemię. – Nie do sklepu! Do domu!

– Ale córciu, sklep jest przecież bardzo blisko, pójdziemy na chwilę do sklepu i zaraz wracamy do domu – spokojnie próbuje tłumaczyć mama.

– Nieeeeeee! Do domu!!!!!!! – drze się wniebogłosy dziecko.

– Ale mamusia musi iść do sklepu, bo nie będzie mogła ugotować obiadu – próbuje jeszcze mama.

– Do domuuuuuuuuuu!!!

– W sklepie kupię ci lizaka – w akcie desperacji mama próbuje przekupstwa.

– Nie chcę lizaka! Chcę do domu!

W końcu mama nie wytrzymuje i siłą ciągnie szlochające dziecko do pobliskiego sklepu.

***

Co wspólnego mają te sytuacje? Czy to przykłady na to, że nasze dzieci są coraz bardziej rozwydrzone? Że przez „bezstresowe wychowanie” (czemu w cudzysłowie tłumaczę tutaj) bachory wchodzą nam na głowę? Czy to dowody na to, że rodzice sobie nie radzą z wychowaniem? A może tego, że dzieci, które mają wszystko, ciągle chcą czegoś więcej i nie zważają na potrzeby innych?

Nie. Moim zdaniem to przykłady, które pokazują jak bardzo w życiu dzieci liczą się rytmy i rytuały. Zwrócił mi na to ostatnio uwagę Andre Stern, w swojej najnowszej książce „Rytmy i rytuały dzieci. O rodzicielstwie opartym na zaufaniu.” A szczególnie rzuciło mi się w oczy podczas naszego wyjazdu wakacyjnego. Z resztą – potwierdzili to też praktycznie wszyscy znajomi, którzy po wakacjach relacjonowali swoje przygody. W sumie nic dziwnego – w końcu na wakacjach najłatwiej jest o zachwianie stałych rytmów, skoro często każdego dnia robimy coś innego. Nie ma zachowanej codziennej kolejności, niektóre rzeczy odpuszczamy, niektóre przekładamy w czasie…

_MG_3100

My wiemy, dzieci – nie

My dorośli po pierwsze wiemy dlaczego są te zmiany, po drugie sami je planujemy, więc nam tak nie przeszkadzają. (Chociaż i dorośli po wakacjach często mają potrzebę odpocząć, czyż nie?) Co innego dzieci. Dziewczynce, która codziennie je obiad po powrocie z przedszkola, ciężko jest określić kiedy to nastąpi w całkiem nowym planie dnia. Dziewięciolatek, który normalnie po południu ma czas na rzeczy, które sam sobie zaplanuje nie zawsze będzie zadowolony, jeśli po południu pojedziemy do muzeum, niezależnie od tego jak ciekawe może ono obiektywnie być. Siedmiolatek, który zaplanował sobie teraz stworzenie na papierze najstraszniejszego potwora, nie potrafi ot tak w jednej chwili przestać i iść do mamy. On też ma swój proces. Tak samo zresztą jak i my nie rzucamy wszystkiego tylko dlatego, że mąż czy żona wołają z łazienki, że skończył się papier toaletowy. Potrzebujemy chwili, żeby coś dokończyć czy zastanowić się w którym momencie najlepiej będzie przerwać, to co akurat robimy. Trzylatek, który przez cały pobyt w przedszkolu planował już zabawę robotem, którego dostał dzień wcześniej i którego nie mógł wziąć ze sobą do przedszkola może nie chcieć zrozumieć, że po drodze mama zaplanowała coś jeszcze. Niezależnie od tego jak bardzo krótka i potrzebna jest zaplanowana aktywność.

Potrzeba szacunku

Po przeczytaniu „Rytmów i rytuałów dzieci” mam nieodparte wrażenie, że to co na wierzchu wygląda jak nieposłuszeństwo, ślepy upór, robienie rodzicom na złość (żeby nie nazywać tego bardziej dosadnie) jest najzwyklejszą potrzebą dzieci do uszanowania ich rytmów i rytuałów. Ich planów i ich ustalonego porządku rzeczy.

Druga rzecz, jaka do mnie dotarła czytając tę książkę, to to jak bardzo potrzeba akceptacji nam rodzicom. Akceptacji, która już w tym wieku musi pochodzić od nas samych. Czasu już nie cofniemy, nie cofniemy tych wszystkich „Grzeczne dziewczynki nie krzyczą!” czy „Chłopaki nie płaczą!” czy też „Dzieci i ryby głosu nie mają, więc się nie odzywaj i rób co ci każą!” Od dziecka w naszym pokoleniu większość naszych potrzeb była spychana na dalszy plan, bo czasy były inne i metody wychowawcze też. I nawet jeśli nie ulegamy ludowej prawdzie, w myśl której „skoro mnie tak traktowali i wyrosłem na ludzi, to ja też muszę tak traktować własne dziecko, bo inaczej będzie rozpieszczone i wejdzie mi na głowę”, to jednak mam wrażenie, że gdzieś podświadomie zostaje w nas przekonanie, że a) dzieci nie można rozpuszczać (cokolwiek by to znaczyło) i b) dzieci powinny docenić nasze poświęcenie i dbać też o nasze potrzeby, a jeśli tego nie robią mamy żal do świata, że nikt się nie liczy z naszymi potrzebami. Z takimi przekonaniami całkiem łatwo stracić równowagę i opanowanie.

Polecam

Tak czy siak, naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Z jednej strony po to, by dowiedzieć się jak ważne w dziecięcym świecie są rytmy. Z drugiej – po to by zobaczyć jak może wyglądać edukacja i wychowanie jeśli tylko zapewnimy dzieciom szacunek i naprawdę im zaufamy.

_MG_3102 _MG_3101 _MG_3103

Jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”