Planszówki pod choinkę i nie tylko (testujemy 5 gier dla dzieci)

Wiem, że dopiero listopad, ale ze względu na ogólny niedostatek czasu postanowiłam się już powoli przymierzać do tematu prezentów świątecznych. Właśnie dlatego dzisiaj testujemy dla Was z Kluskami 5 gier Wydawnictwa Egmont. Jeśli lubicie rodzinne planszówki, to na pewno znajdziecie tu coś ciekawego dla siebie. Dodatkowo – jeśli, któraś z gier by Was zainteresowała dalej znajdziecie kod rabatowy, który pozwoli Wam kupić te (lub inne) gry wydawnictwa Egmont z 40% rabatem.

Ubongo

IMG_9769

Pamiętacie Tetris i spadające kształty, które trzeba było ułożyć w linie? Tutaj co prawda nic nie spada, ale klocki są podobne.

O co chodzi w grze: Każdy z graczy ma swój zestaw klocków/kafelków i planszę. Na planszy ma pole, które musi zakryć swoimi klockami oraz listę klocków, których do tego celu musi użyć. Ponieważ plansz jest w sumie 36 i zmienia się je co rundę, a dodatkowo na każdej planszy jest 6 różnych wariantów, o wyborze których decyduje kostka – nie sposób zapamiętać wszystkich ustawień i w grę można grać naprawdę wiele razy.

Kiedy już ustalimy rzutem kostki, którego zestawu kafelków mamy użyć, nastawiamy klepsydrę i zaczynamy układanie. Kto pierwszy zakryje swoje pole, krzyczy „ubongo” i wygrywa rundę. Pozostali gracze mają jeszcze szansę na zdobycie punktów, o ile uda im się ułożyć swoje zadanie zanim piasek w klepsydrze przesypie się do końca.

Pilnowanie punktacji ułatwia tor rund oraz zestaw kolorowych kamyczków, z których każdy kolor ma przypisaną liczbę punktów. Pierwszy gracz zdejmuje z toru rund niebieski kamyk, drugi gracz zdejmuje z niego brązowy kamyk. Dodatkowo losuje się też punkty z woreczka. Ta losowość, tak samo jak w wypadku kostki, dodaje grze elementu niespodzianki, a także pewnej niesprawiedliwości, czy jak kto woli – losowości. Bo osoba, która ułożyła ostatnia ma szanse dostać za rundę tyle samo punktów, co osoba, która zasłoniła swoje pole pierwsza. Szansa jest mała, ale jednak może się tak zdarzyć, że obie osoby otrzymają 4 punkty.

Co ważne w tej grze – każda plansza ma dwa warianty – trudniejszy i łatwiejszy. W trudniejszym swoje pole trzeba zasłonić czterema kafelkami, w łatwiejszym – trzema. Dzięki temu mogą w nią grać zarówno osoby na tym samym poziomie (same dzieci lub sami dorośli), jak też na różnych poziomach, tak jak my gramy. Ja układam w tym samym czasie wariant trudniejszy, a Kluski – łatwiejszy. W ten sposób – ja się nie nudzę i nie muszę udawać, że zadanie jest trudne, a oni mają szansę na realną wygraną.

Poza świetną zabawą – gra rozwija umiejętności przestrzenne, co przekładać się może zarówno na matematykę jak i na umiejętności dnia codziennego (pakowanie plecaka, czy układanie zabawek na półkach to tylko niektóre z zadań, które mogą tu zyskać).

Wady gry? Dla mnie ma jedną. Ze względu na ilość kafelków w zestawie – grać może maksymalnie 4 osoby. A to taka fajna gra, że Kluski chętnie grałyby w nią ze wszystkimi kolegami. Niestety – nie da się.

Jeszcze kila uwag odnośnie informacji na pudełku

Ilość graczy: 1-4. Tu się zgadza. Więcej osób nie może grać.

Wiek: 8 – 108. Górna granica jak najbardziej. Jeśli chodzi o dolną, to my gramy z Miśkiem, który jeszcze nie skończył sześciu lat. Misiek radzi sobie świetnie, ba – jest to obecnie chyba jego ulubiona gra, więc tu wytyczną jest raczej to, jak dziecko radzi sobie z przestrzenią.

Czas rozgrywki: 25 minut – być może pierwsza rozgrywka tyle nam zajęła, kolejne – już znacznie mniej – myślę, że tak 15-20 minut. Gra się szybko i dynamicznie – co dla mnie jest dużym plusem.

Mali detektywi

IMG_9768

Jeśli lubicie gry typu „memory” to to może być gra dla Was. Zasada jest tu bowiem bardzo podobna – na planszy domu rozkładamy karty obrazkiem do dołu, a naszym zadaniem jest odnajdowanie par. Ale żeby nie było za łatwo – po pierwsze nie wszystkie karty mają pary, po drugie należy uważać, by nie odkryć dodatkowych kart zegarów, których jest w zestawie 12. Bowiem każdy niechcący odkryty zegar przesuwa wskazówkę zegara (dołączonego do planszy) o godzinę. A na wykonanie zadania mamy jedynie 12 godzin. Jakie jest to zadanie?

Przed rozłożeniem kart na planszy, na chybił trafił wybieramy trzy karty, które lądują w zamkniętej „skrzyni” na strychu. Nie możemy ich odkrywać. One tam leżą i czekają do końca rozgrywki. Kiedy już czas upłynie – wspólnym zadaniem wszystkich graczy jest ustalenie i odgadnięcie kart tych odłożonych wcześniej kart. Trzeba to zrobić po prostu analizując całą rozgrywkę i to jakie karty udało nam się odkryć i wcześniej zobaczyć podczas gry. Ze względu na wspomnie wcześniej zegary czas rozgrywki może się skończyć, zanim odsłonicie wszystkie karty na planszy. Wtedy nie możemy mieć pewności, jakie karty schowały się w skrzyni i musimy zgadywać. To dodaje grze napięcia.

Ważna uwaga – w grze nie ma rywalizacji, wszyscy gracze współdziałają, żeby odkryć tajemnicę.

Wady? – Dla mnie wadą są karty. Ze względu na to, ze są dość małe i układa się je na śliskiej planszy, cały czas się przesuwają, odkrywając jedną kartę nie raz zdarzało nam się odkryć dwie całkiem niechcący.

I odnośnie wytycznych na pudełku:

Liczba graczy: 1-8. Wydaje mi się jak najbardziej realna.

Wiek: 3+. No cóż, faktycznie zasady memory sugerowałyby, że trzylatek sobie poradzi, ale małe karty, o których pisałam wcześniej i mało miejsca na planszy budzą we mnie pewne wątpliwości. Otóż wydaje mi się, że wiele trzylatków może sobie po prostu manualnie nie poradzić z odwracaniem tych kart, nie przesuwając i nie potrącając innych. A to po prostu może zniechęcać do grania.

Rozgrywka: min 20 minut. Sama rozgrywka jest zdecydowanie krótsza, ale sporo czasu schodzi się na układaniu kart – najpierw trzeba od kart oddzielić zegary, potem wybrać trzy karty, które chowamy do skrzyni, potem wymieszać pozostałe karty z zegarami i dopiero można rozkładać. Tak więc to wymaga trochę czasu. Sama rozgrywka idzie potem szybko i sprawnie.

DUUUSZKI w kąpieli

IMG_9766

To gra która rozwija spostrzegawczość i refleks. Banalnie prosta jeśli chodzi o zasady, natomiast wymagająca myślenia i utrzymująca w napięciu w czasie rozgrywki. Szybka, dynamiczna i zabawna.

O co w niej chodzi? O jak najszybsze złapanie odpowiedniego elementu ze stołu i tym samym zebranie jak największej ilości kart.

Jak w to się gra: na stole układamy figurki: białego duszka, czerwony ręcznik, zieloną żabkę, niebieską szczotkę i szarą wannę. Obok kładziemy w stosie karty, których 60 dołączonych jest do zestawu. Na kartach są obrazki przedstawiające wymienione przeze mnie wcześniej elementy. Najmłodszy gracz odkrywa pierwszą z kart i zaczyna się zabawa. Kto pierwszy złapie… no właśnie. Tylko co trzeba złapać? To zależy – jeśli kolor przedmiotu na karcie zgadza się z kolorem figurki, to trzeba złapać właśnie tę figurkę pokazaną na karcie. Jeśli przedmioty pokazane na karcie mają inny kolor np.ręcznik jest zielony, a szczotka szara (czyli nic nam się nie zgadza z figurkami) trzeba złapać przedmiot, którego nie ma na rysunku, a w dodatku w takim kolorze, którego nie ma na rysunku. Czyli we wspomnianym przykładzie – nie mogę złapać ani ręcznika, ani, szczotki, bo nie zgadzają się kolory, ale nie mogę też złapać żabki (bo na karcie jest kolor zielony, a figurka żabki jest zielona), ani wanny (bo jest szara). Zostaje mi zatem jedynie biały duszek i to jego trzeba złapać. Kto pierwszy przeanalizuje kartę i złapie odpowiednią figurkę – w nagrodę zdobywa odkrytą właśnie kartę, a tym samym – punkt. Wygrywa oczywiście osoba, która zgromadzi tych kart najwięcej.

Jak już wspomniałam – gra niezwykle żywa i wesoła, pełna śmiechu, ale i myślenia – bo jeśli popełnisz błąd i złapiesz nie ten element – nie możesz już więcej próbować, ba – musisz nawet oddać jedną ze swoich kart.

Naprawdę wciągająca zabawa. Polecamy.

Wady? Jak dla mnie jedna. Gracze powinni być na tym samym poziomie intelektualnym. Ja grając z chłopakami niestety muszę od czasu do czasu udawać, że jeszcze nie znalazłam przedmiotu, który powinnam złapać. Czasem muszę podpowiedzieć. Ale jeśli gracze są na tym samym poziomie, to zabawa jest naprawdę fajna.

Informacje z pudełka:

Liczba graczy: 2-8. Myślę że to bardzo realne założenia. Więcej osób teoretycznie mogłoby grać, ale zamieszanie było by przy tym ogromne

Wiek: 8-108. My graliśmy z Miśkiem – lat niecałe 6 i radził sobie dość dobrze, więc myślę, że to zależy od dziecka. Ośmiolatek powinien już sobie z tą grą poradzić, młodsze dzieci mogą mieć problem z szybkim przeanalizowaniem wszystkich danych z karty.

Czas rozgrywki: 20 minut.  Jak najbardziej realny, bo chodź pojedyncze rundy rozgrywa się szybko, to kart jest sporo i trochę to trwa. Oczywiście liczbę kart można spokojnie ograniczyć i zrobić sobie mini-rozgrywki, kiedy mamy mniej czasu.

Polska Luxtorpeda

IMG_9763

Szybka gra pamięciowa. Zasady są dość proste: w pudełku znajdziecie talię kart, w której jest 7 kart kategorii oraz karty obiektów z tych kategorii. Losując karty obiektów należy jak najszybciej przypomnieć sobie, jaka karta obiektu z wylosowanej właśnie dziedziny była odkrywana ostatnio. Jeśli uda nam się odgadnąć – karta należy do nas. A wygrywa oczywiście ten gracz, który zdobędzie najwięcej kart.

Ponieważ jest to wersja ”Polska” wszystkie kategorie związanie są oczywiście z naszym krajem. W wersji podstawowej mamy: dzikie zwierzęta, zwierzęta domowe, rośliny uprawne, potrawy, święta, pojazdy i krajobrazy. To wersja dla młodszych graczy. Starszym możemy utrudnić dodając kategorie z talii kart dodatkowych takich jak: baśnie i legendy, przywódcy, ważne daty, pomniki, sport, sławni Polacy i trudne słowa.

Bardzo fajna gra, która jednocześnie daje możliwość świetniej i dynamicznej zabawy oraz utrwalenia pewnych wiadomości o naszym kraju. A losowość pozwala na rozgrywanie kolejnych gier z równym entuzjazmem.

Jedyna wada, którą zauważam w naszej sytuacji jest taka, że jest to gra dla graczy mniej więcej w tym samym wieku. Jeśli grają osoby na różnym poziomie, to młodszy gracz (lub gracz, który ma po prostu słabszą pamięć) jest w sumie z gruntu skazany na przegraną, co nie sprzyja miłej atmosferze w czasie gry. Misiek był dość smutny, że Klusek zgaduje większość kart nie dając młodszemu bratu szans na zwycięstwo.

Informacje z pudełka:

Ilość graczy: 2-8. Teoretycznie może grać większa ilość osób, choć może to już być dość spore zamieszanie.

Wiek: 5-105. Tu się zgodzę. Dla młodszych dzieci jest wersja podstawowa, dla starszych – rozszerzona. Zaznaczę tylko raz jeszcze, że jest to gra raczej dla graczy na tym samym poziomie.

Czas rozgrywki: 20 minut. Myślę, że wliczając w to przygotowanie do gry, faktycznie cała rozgrywka mieści się w 20 minutach.

FITS

IMG_9762

To taka trochę znów analogowa wersja Tetrisa. Na pochyłej rampie należy ułożyć spadające różnokształtne klocki tak by jak najlepiej zapełnić powierzchnię umieszczonej tam planszy. Plansz, a tym samym rund jest aż 4 i każda z nich rządzi się swoimi prawami. Od planszy najprostszej, gdzie punkty dostaje się za ułożenie pełnych rzędów, po coraz bardziej skomplikowane plansze, na których jedne pola trzeba zasłaniać, a inne zostawiać niezasłonięte. Dodatkowo – odejmowane są punkty, za pozostawienie pustych pól. Po każdej rundzie gracze zliczają swoje punkty i na koniec sprawdzają, kto ostatecznie zdobył ich najwięcej. Ze względu na różne zasady przyznawania punktów w każdej rundzie, liczenie może być dość skomplikowane.

Ponownie jest to gra raczej dla osób na podobnym poziomie, choć tu można by trochę pokombinować, np. pozwalając słabszemu graczowi cały czas używać tylko jednej planszy, w ten sposób łatwiej mu będzie opanować zasady rządzące punktacją i odpowiednio do nich układać klocki.

Gra podobnie jak wspomniane wcześniej Ubongo świetnie rozwija świadomość przestrzeni u dzieci oraz ćwiczy dodawanie i odejmowanie, choć jest raczej przeznaczona dla starszych dzieci. Misiek – lat 6, któremu Ubongo szło świetnie – tu miał trochę problemów i choć polubił tę grę, to jednak woli grać sam niż przeciwko komukolwiek.

Z etykiety:

Ilość graczy: 1- 4. Ze względu na to, że w grze są cztery zestawy klocków oraz 4 rampy, większa ilość graczy nie może uczestniczyć w rozgrywce. Losowość powoduje natomiast, że można spokojnie świetnie się bawić układając klocki samodzielnie.

Wiek: 8 – 108. Tak jak przy Unongo – to raczej nie kwestia wieku, a orientacji przestrzennej. Misiek, choć jeszcze nie ma 6 lat dość dobrze sobie tu radził. Może nawet lepiej niż we wspomnianej Luxtorpedzie, która teoretycznie jest dla dzieci od 5 lat.

Czas rozgrywki: 30 minut. Realny czas rozgrywki. Grę można jednak skrócić odejmując plansze.

Obiecany kod

A teraz na deser – obiecany kod: naszekluski. Jeśli chcecie dostać 40% rabat wejdźcie na stronę Egmont koniecznie klikając w poniższy baner. Następnie dodajcie gry do koszyka, a przy uzupełnianiu zamówienia wpiszcie – również w koszyku – kod rabatowy. Kod będzie ważny do 15. grudnia.

GRY BANNER 3

A Wy w co teraz gracie?

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”