Karny jeżyk – czy to dobra metoda na niegrzeczne dzieci?

Time out, karny jeżyk, odosobnienie… Nazw tej powszechnie znanej metody jest co najmniej kilka. Wielu rodziców obstaje przy tym, że jest to metoda bardzo skuteczna i niezwykle pomocna na co dzień. Internet jest pełen historii, w których dzieci już na samą wzmiankę o karnym jeżyku magicznie się uspokajają i zakasują rękawy, by zmierzyć się z wyzwaniami, których wcześniej nie chciały podjąć (sprzątanie pokoju, jedzenie brukselki czy zakładanie butów).

Jest więc wielu świadków, na to, że ta metoda działa. Niestety jednak często nie zastanawiamy się jak działa. Wystarczy nam to, że na chwilę obecną mamy posłuszne dziecko, które bez szemrania wykonuje nasze polecenia. Tylko, że to niestety nie są jedyne skutki tej metody. Wymuszone posłuszeństwo wiąże się bowiem z wieloma innymi konsekwencjami. Emocje, których karny jeżyk dostarcza dzieciom zostają z nimi na długo i mogą wywoływać negatywne skutki uboczne, które znacznie przewyższają korzyści płynące z tego typu kary.

Jak to działa?

W książce „Wychowanie bez nagród i kar” Alfie Kohn tłumaczy mechanizm tej popularnej metody. W skrócie – chodzi o to, żeby dziecko poczuło, że jego złe zachowanie skutkuje tym, że rodzice nie chcą z nim przebywać, co dla małego dziecka jednoznacznie sugeruje brak miłości. Odosobnienie czasowe lub przerwa we wzmocnieniu pozytywnym (bo tak to się fachowo podobno nazywa) to nic innego jak stwierdzenie „Jeśli zachowujesz się w ten sposób, to cię nie kocham. Jeśli chcesz, żebym cię kochała, zachowuj się w sposób, który mi się podoba.” To właśnie miłość warunkowa, czyli tworzenie w dziecku przekonania, że jest warte miłości tylko wtedy, kiedy spełnia jakieś warunki. Czy jesteś przekonana, że taką informację chcesz przekazać swojemu dziecku?

Warto zastanowić się nad tym, że skutki takiego stawiania sprawy mogą być bardzo daleko idące.

Negatywne skutki

1) Wpędzamy się w błędne koło – złe zachowanie dzieci skłania rodziców do odmawiania im uczucia i uwagi często w momencie, kiedy to właśnie uczucia i uwagi potrzebują najwięcej. Nie otrzymując jej, niektóre dzieci się poddadzą – inne będą walczyć z jeszcze większą determinacją płacząc i protestując w sposób, którego rodzice nie chcą akceptować. Rodzice czują się w obowiązku jeszcze bardziej docisnąć śrubę, dziecko walczy jeszcze mocniej… itd. Aż do momentu, kiedy ktoś faktycznie będzie musiał się poddać. Najczęściej jest to oczywiście dziecko, ze względu na to, że nasz arsenał środków jest jednak bogatszy. Być może otrzymamy w rezultacie dziecko posłuszne, ale relacje rodzinne odczują skutki takiej wojny.

2) Dziecko uczy się, że jego złe zachowanie niesie ze sobą konsekwencje dla samego dziecka. Nie podzieliłem się z kolegą cukierkiem – teraz mam karę. Nie chciałem posprzątać – teraz mam karę. Darłem się w sklepie – teraz mam karę. Może i dziecko wie coś o dobrym wychowaniu, ale na pewno nie o empatii. Czy nie lepiej by było, gdyby dziecko miało świadomość, że jego zachowanie ma wpływ na inne osoby wokół?

3) Bardzo małym dzieciom trudno rozpoznać chwilowy charakter kary. Nie wiedzą kiedy się skończy, ba nie wiedzą nawet czy w ogóle się skończy. A nawet jeśli już się skończy, to ten czas niepewności, żalu i wielu innych nieprzyjemnych emocji pozostawia w dzieciach duży dyskomfort psychiczny (który według jednych z badań wspomnianych w książce) pozostaje z dzieckiem dłużej niż gdyby rodzic wymierzył dziecku karę cielesną. (I nie – wcale nie chcę powiedzieć tu, że bicie dzieci jest lepszą metodą niż time-out).

4) Dzieci, które doświadczają miłości warunkowej, mają skłonność do zaniżonego poczucia własnej wartości, słabszego zdrowia psychicznego, a starsze – częściej popadają w depresję. Tak wynika z badań przedstawionych przez Alfiego Kohna.

5) Dzieci które doświadczają odosobnienia czasowego jako kary za złe zachowanie mogą też przejawiać niższy poziom moralności (tak wynika z badań przeprowadzonych przez M. Hoffmana): „Decydując o tym, jak postępować z innymi ludźmi, dzieci te nie brały pod uwagę konkretnych okoliczności, ani nie zastanawiały się nad potrzebami innych osób. Zamiast tego nauczone robić dokładnie to, co im kazano, byleby tylko nie stracić uczucia rodziców, zazwyczaj stosowały się do reguł w sztywny, schematyczny sposób.”

6) Skutki czasowego odosobnienia mogą być widoczne również w późniejszym wieku. Ciągły strach przed tym, że można w każdej chwili stracić miłość rodziców kształtuje dorosłych, którzy „mogą bać się okazywać negatywne emocje, tłumić gniew, nie radzić sobie z niepowodzeniami, a ich dorosłe relacje mogą być wypaczone przez niechęć do zawierania przyjaźni albo wchodzenia w emocjonalne związki z powodu lęku przed odtrąceniem”

„Nie chcę powiedzieć, że nasze dziecko zostanie niewątpliwie okaleczone psychicznie na całe życie tylko dlatego, że odesłaliśmy je do pokoju, kiedy miało cztery lata. (…) ale kumulujące się negatywne skutki [odmawiana miłości] powinny być traktowane poważnie.”

Co zatem robić kiedy dziecko zachowuje się w sposób, który nam nie odpowiada? Jak zastąpić karnego jeżyka? Alfie Khon podpowiada kilka sposobów:

Co zamiast karnego jeżyka?

1) Możliwość wycofania się do spokojnego miejsca. Proponujemy dziecku, żeby poszło do swojego pokoju lub innego przyjaznego mu miejsca i żeby tam spróbowało się uspokoić. Co ważne – nie zmuszamy dziecka do wyjścia. Staramy się tylko podpowiedzieć mu, że chwila spokoju może mu pomóc opanować emocje. Jeśli dziecko nie jest zainteresowane takim rozwiązaniem – nie zmuszamy go, żeby pozostało samo gdziekolwiek. Opcje znalezienia spokojnego miejsca na uspokojenie się warto omówić z dzieckiem jeszcze kiedy jest ono spokojne. W rozmowie zasugerować, że kiedy człowiek się denerwuje, czasami pomaga mu chwila spokoju. Pytanie, co dziecko myśli na ten temat, czy chciało by spróbować, czy może wskazać jakieś miejsce, które jego zdaniem najbardziej się do tego nadaje… Taka rozmowa przygotuje grunt i pomoże wtedy, kiedy dziecięce emocje wezmą górę i zdenerwowane dziecko będzie robić rzeczy, których zdecydowanie nie powinno.

2) Jeśli dziecko nie chce od nas odejść – spróbujmy z nim porozmawiać o tym, co się aktualnie z nim dzieje. Jakie emocje przeżywa? Czemu? (Z mojego doświadczenia wynika, że w przypadku tych najmłodszych dzieci lepiej się sprawdzają konkretne pytana – Czujesz się zdenerwowany? Chcesz ciastko? Chcesz, żebyśmy tu zostali? Jesteś zły? Itd. Ogólnikowe – Czemu tak robisz? Czego chcesz? Najczęściej w przypadku małych dzieci pozostaje bez odpowiedzi. Możemy ewentualnie usłyszeć „Nie wiem.”) Kiedy już nawiążemy kontakt z dzieckiem, wiemy, o co mu chodzi, a ono wie, że dalej je kochamy, pomimo złego zachowania, zapytajmy czy musi się zachowywać właśnie w ten sposób? Przypomnijmy, że jego zachowanie wpływa też na inne osoby i są zachowania, których nie można akceptować, a potem zaproponujmy wspólne szukanie jakiegoś innego rozwiązania. Od siebie mogę jeszcze tylko dodać, że czasami zanim jakakolwiek rozmowa może nastąpić trzeba znaleźć sposób na to, żeby dziecko uspokoiło się na tyle, żeby w ogóle usłyszało, co do niego mówimy. U nas sprawdzały się dwa sposoby – z młodszymi dziećmi, ten opisany tutaj, a z 3-4latkiem i starszymi dziećmi kilka wspólnych głębokich oddechów.

3) A co robić, kiedy sytuacja nie pozwala na dyskusję, a dziecko nie chce się ruszyć z miejsca? Zdaniem Khona trzeba w takich sytuacjach wykorzystać swoją przewagę nad dzieckiem i zabrać je do innego miejsca, ale nie pozbawiać go swojej obecności. Możemy na przykład zabrać dziecko mówiąc, że poszukamy wspólnej kryjówki lub po prostu powiedzieć jaka jest sytuacja: „Jesteś zdenerwowany, nie możemy teraz/tutaj rozmawiać, muszę zabrać cię tu i tu. Tam pomyślimy co dalej.” Jednak Alfie Khon zaznacza, żeby tej metody nie nadużywać i zostawić ją sobie tylko na takie sytuacje, w których nie mamy innego wyjścia.

4) A co kiedy tracimy cierpliwość? Nie ukrywajmy – nikt z nas nie jest robotem i takie sytuacje się zdarzają. I to pewnie częściej niż większość z nas chciałaby to przyznać. Co zatem robić, kiedy nasze emocje wezmą górę? Przeprosić i odejść, dając dziecku jasno do zrozumienia, że odchodzimy, bo to my potrzebujemy się uspokoić, a nie że zostawiamy dziecko, by musiało się starać o nasze względy.

A jaki jest Wasz stosunek do karnego jeżyka? Podpieracie się czasem tą metodą? Z jakim skutkiem? A może powiecie jakich sposobów używacie, żeby trzymać się z dala od time-outu?

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila nasze.kluski@o2.pl Pomogę, na ile będę umiała.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”