A jeśli mamie się coś stanie? – czyli jak przygotować dziecko na wypadek w domu

Jak już się „chwaliłam” na FB w zeszły piątek trafiłam do szpitala z zapaleniem wyrostka. I właśnie w związku z tym naszły mnie pewne, dość oczywiste, myśli. Otóż – nie jestem niezniszczalna. Są sytuacje, w których nie mogę brać 100% odpowiedzialności za siebie. A tym bardziej za własne dzieci, które przecież mam pod samodzielną opieką, jak niejedna matka w Polsce.

Mamie też może przydarzyć się wypadek

Wydaje nam się, że skoro jesteśmy przy dzieciach, to przecież nic im się nie stanie. Są pod opieką, lepiej więc ich nie martwić, nie straszyć, lepiej żeby bawiły się w spokoju nie myśląc o tym, że coś złego może się wydarzyć. A przecież może.

Różne są sytuacje. Mama nie jest niezniszczalna. I nawet jeśli w najlepszy z możliwych sposobów będziemy o siebie dbać (co jak wiadomo, nie zawsze jest takie łatwe), to przecież każdemu może zdarzyć się chociażby zemdleć. I w jakiej sytuacji zostawiamy wtedy dziecko? Stoi nad mamą, z którą nie ma kontaktu i nie ma zielonego pojęcia co zrobić. Warto więc może przedyskutować z dzieckiem podstawowe zagrożenia i pokazać mu co może wtedy zrobić.

Co zrobić? Jak przygotować dziecko na wypadek w domu?

Ja mam już plan.

1) Po pierwsze przedstawić dziecku podstawowe zagrożenia – pożar, omdlenie, zachłyśnięcie, złamanie przez mamę nogi czy czegoś innego, takie tam. W prostych słowach, bez paniki i łez w oczach. Powiedzieć dziecku co ma w takiej sytuacji  zrobić. Tak jak to już pisałam odnośnie tego, co zrobić kiedy dziecko się zgubi. (Co ma zrobić dziecko, które się zgubi?)

My pewnie będziemy ćwiczyć te sytuacje na ludzikach lego. Myślę, że z punktu widzenia mamy i dziecka w wieku przedszkolnym,  która jest sama w domu z dziećmi, dobrze by było nauczyć malucha rozpoznawać czy człowiek oddycha czy nie i jak zrobić masaż serca i sztuczne oddychanie. Podobno już przedszkolaki mogą próbować, w razie potrzeby (Pierwsza pomoc – co musi umieć twoje dziecko). I pewnie co zrobić przy zadławieniu czy innym zachłyśnięciu, ale nie wiem, czy taki przedszkolak jest w ogóle coś w stanie fizycznie zdziałać, jak mama zacznie się dusić? Może ktoś wie? I może jeszcze o tym, że przy silnym krwotoku, trzeba przyciskać ranę. Czyli opracować takie sytuacje, w których mama czy opiekun traci przytomność. Bo takich małych dzieci nie puszczamy przecież nigdzie bez jakiejś opieki, czyli w sytuacjach mniej dramatycznych, będą gdzieś obok mieli świadomą osobę, która nawet jeśli nie będzie mogła sama pomóc, to przynajmniej powie, co trzeba zrobić.

Ale tak czy siak, dla małego dziecka najważniejsze jest żeby wiedziało, że musi kogoś zawiadomić, czy to fizycznie, czy telefonicznie, czyli:

2) Po drugie trzeba uświadomić, że w razie czegokolwiek nie powinno siedzieć w domu i płakać, tylko biec do sąsiadów i prosić o pomoc. A jak nie może znaleźć sąsiadów czy kogoś dorosłego, to:

3) Po trzecie nauczyć obsługi telefonu, tak, żeby było w stanie zadzwonić pod 112. I tu zastanawiam się – uczyć 112, żeby nie musiał się zastanawiać w sytuacji kryzysowej? Czy może każdego numeru oddzielnie – 997, 998, 999? Bo dochodziły mnie głosy, że pod 112 trudno się dodzwonić? Ktoś ma jakieś doświadczenia w tej kwestii?

4) Uświadomić, czym jest taki telefon, że to nie zabawa oraz że liczy się każda chwila, więc im szybciej zadzwoni tym lepiej.

5) Uświadomić, że zanim zadzwoni, musi się zastanowić, czy jest bezpieczny. Bo jeśli stoi na środku ulicy, czy w mieszkaniu się pali, to najpierw trzeba znaleźć bezpieczne miejsce, a dopiero potem dzwonić, a jak nie ma telefonu to szukać dorosłego.

6) Przygotować Kluska na to, co usłyszy jak dodzwoni się po pomoc. Powiedzieć, że tam będzie pan lub pani, że trzeba jej powiedzieć swoje imię i nazwisko, wiek, adres (czyli muszę nauczyć go również całego naszego adresu, bo na razie zna tylko ulicę), powiedzieć co się stało. Oraz że ma słuchać tego co mówi osoba po drugiej stronie słuchawki i robić dokładnie to co mu powiedzą, włączyć tryb głośnomówiący i nie rozłączać się samemu.

Myślę, że pomogą nam tutaj w utrwalaniu tej wiedzy po raz kolejny ukochane ostatnio figurki lego, z którymi możemy przecież odgrywać takie scenki rozmów.

7) Podać kilka przykładów sytuacji, w których jest jakieś zagrożenie i pytać go, co by zrobił. Np. mama upadła, leży i się nie odzywa, co byś zrobił? Ale takie sytuacje dobrze jest też przeplatać sytuacjami mniej dramatycznymi. Np. twój brat się przewrócił, zdarł kolano, leci mu krew i płacze, co możesz zrobić? Tak dla pokazania, że nie za każdym razem trzeba wzywać karetkę.

8) Zrobić rysunkową instrukcję, tak dla przypomnienia i umieścić w widocznym miejscu.

Oczywiście nie chodzi o to, żeby to wszystko robić na raz. Bo pewnie żadne dziecko nie wytrzyma takiej lekcji. Raczej trzeba po prostu na co dzień i sukcesywnie przekazywać i ćwiczyć tą wiedzę trochę w międzyczasie.

A Ty masz jakieś doświadczenia w tej kwestii? Przygotowujesz dzieci, tak na wszelki wypadek, czy boisz się, że niepotrzebnie je to zmartwi? W jakim wieku najlepiej jest zacząć? Podziel się proszę swoimi doświadczeniami. Chętnie skorzystam.

A tutaj jeszcze ciekawa strona, ale dla trochę starszych dzieci i po angielsku – Life. Live it.First aid education for children.

Jeśli uważasz, że ten wpis może się komuś jeszcze przydać, bardzo proszę, podziel się nim ze znajomymi. Wystarczy kliknąć odpowiednią ikonkę pod newsletterem.

 

  • Ciężki temat, nie zastanawiałam się dotąd nad tym. Problem będzie z wyjściem z domu i znalezieniem sąsiadów, bo… przecież nie sięga do zamka, a „na wszelki wypadek” nie będę zostawiać odkluczonych cały czas. Chyba że wpadnie na pomysł, żeby wyjść na balkon i zacząć krzyczeć. Z komórką też jest problem, bo przy poprzedniej Młody doskonale sobie radził z samodzielnym dzwonieniem np. do babci (po zdjęciu), a w aktualnej nawet ja mam problem, jak się to dziadostwo obsługuje.

    • Ola

      Pomysł z balkonem jest chyba dobry. Albo może pokaż mu, że może pod drzwi podsunąć stołek i wejść na niego i wtedy sięgnąć do zamka. Myślę, że szczególnie w takich sytuacjach gdzie są jakieś utrudnienia, warto zawczasu przygotować jakiś plan awaryjny, bo łatwiej jest wymyślić jakieś rozwiązanie bez sytuacji zagrożenia w tle :)

  • Na szczęście coraz więcej rodziców uczy soje dzieci postępowania w sytuacjach zagrożenia. Coraz więcej informacji o tym się słyszy w mediach. To bardzo dobrze, czasem nikt inny jak nasze dziecko, może uratować nasze życie.

    • Ola

      Fakt, że czasem dziecko może uratować życie. Poza tym jeśli dziecko będzie wiedziało co ma zrobić, to większa szansa, że zajmie się po prostu działaniem zamiast przeżywać jakąś traumę czy coś:)

  • bardzo przydatny artykuł :) nigdy nie przygotowywałam syna na takie ewentualności…myślę że warto to zmienić

  • Bardzo przydatny artykuł, dziękuję:)

    • Proszę bardzo. Jeśli jeszcze w czymś mogę pomóc – daj znać :)

  • Szczerze mówiąc nigdy nad tym tematem nie myślałam. Zastanawiam się teraz jak przekazać wiedzę i nauczyć reagować moje dziecko w chwilach zagrożenia. Dzięki za wpis :)

    • Zapewne sama najlepiej znasz swoje dziecko, więc znajdziesz jakiś sposób:) Powodzenia :)

  • Przydatny artykuł dla każdego rodzica :) Warto dziecko uczyć od małego, jak się zachować w przypadku udzielania pierwszej pomocy.

  • Fajnie, że poruszyłaś ten temat – jakoś nigdy mi coś takiego nie wpadło do głowy, że coś może mi się stać – moje dziecko jeszcze za małe na takie nauki ale na pewno kiedyś wrócę do tematu
    http://www.puffa.pl