Nowo narodzone dziecko poza malutkimi ubrankami, pampersami i milionami zabawek przynosi do domu wiele „sprawdzonych” rad, co do tego jak należy się nim opiekować. Wiele z nich opiera się na przekonaniu, że od początku rodzice powinni uświadamiać dziecko, że świat to nie jest miejsce przyjazne, gdzie każdy dba o dobro malucha. Dziecko trzeba zatem od samego początku przyzwyczajać do tego, że życie jest ciężkie i nie ma nic za darmo. Broń boże nie wolno nam, rodzicom, przyzwyczaić dziecka do dobrego, bo przecież jeśli na coś pozwolimy niemowlakowi, to później na pewno będzie chciało tego samego jako dwulatek, trzylatek, piętnastolatek…
Muszę się przyznać, że mi takie podejście od początku jakoś nie pasowało. Zdecydowałam się wbrew zaleceniom przeprowadzić własne eksperymenty na dzieciach. Więc nosiłam, karmiłam piersią do czterech lat, pozwalałam spać we własnym łóżku. W imię teorii, która mówi, że potrzeby dziecka trzeba zaspokoić, żeby mogło ono potem samodzielnie i odważnie ruszyć w świat i walczyć z wyzwaniami. I dzisiaj, już z perspektywy czasu, chciałam podzielić się z Tobą rezultatami moich doświadczeń.
Oto trzy mity przekazywane młodym rodzicom, które moje własne dzieci obaliły:
Mit 1. Nie noś bo się przyzwyczai
Jak było u nas: Oba Kluski nosiłam w chuście. Kluska więcej – bo przy pierwszym miałam jeszcze więcej zapasów siły i energii, ale też dlatego, że tego potrzebował. W chuście nosiłam go praktycznie półtora roku. Na spacer i po domu. W chuście jadł, oglądał świat, a nawet spał w ciągu dnia. Inaczej nie chciał – sam w wózku czy na łóżku budził się po dziesięciu minutach. Sam zaczął spać jak miał około siedmiu miesięcy. Ale w dalszym ciągu nosiłam go na spacerach i po domu jeśli miał akurat gorszy dzień, a ja chciałam coś zrobić. Więc nosiłam dopóki nie przyszła druga zima – on akurat opanował chodzenie, więc co chwila chciał wyskakiwać z chusty, a w dodatku był już na tyle duży, że nie dało się go nosić z przodu, a do noszenia na plecach nie miałam kurtki. Przerzuciliśmy się wtedy na wózek, ale początkowo Klusek i tak wolał chodzić sam – przynajmniej na krótkich dystansach.
Micha był inny. Tak jak Klusek spał dłużej tylko w chuście, tak Micha w chuście budził się po piętnastu minutach, za to zostawiony sam w pokoju spał kilka godzin. Tylko zasypiał w chuście, a i to często wolałby na łóżku, tyle tylko że początkowo Klusek nie pozwalał mu tak zasypiać. Za to w ciągu dnia nie bardzo potrzebował noszenia, wolał sobie leżeć i obserwować co robimy (albo płakał – niezależnie od tego czy w chuście czy bez).
Tak więc ja nie miałam nic przeciwko noszeniu obu moich synów, ale tylko jeden wykazywał silną potrzebę bycia noszonym. Drugi od początku praktycznie wolał być oddzielnie. Niezależnie od tego jakie przejawiali preferencje jako niemowlaki, jak tylko nauczyli się raczkować i chodzić, obaj ruszyli w świat i więcej nie domagali się noszenia dla noszenia, chyba że droga była długa i męcząca.
Wnioski: Wydaje mi się więc, że jeśli niemowlak ma potrzebę bycia blisko mamy, na rękach czy w chuście, to zwyczajnie można tę potrzebę zaspokoić bez obawy o to, że nasze dziecko będzie nam do osiemnastki wisiało na rękach. Czas leci naprawdę szybko i już niebawem Twoje dziecko nie tylko będzie robić wszystko samo, ale też będzie miało wiele ważniejszych i pilniejszych spraw niż wdrapywanie się na Twoje ręce czy kolana.
Mit 2. Im dłużej zwlekasz z ostawieniem od piersi, tym większy będziesz miała problem
Jak to było u nas: Klusek przeszedł na odwyk tuż po swoich czwartych urodzinach. Oczywiście był trochę smutny na początku, ale nie okazywał tego jakoś nadmiernie. Jeszcze kilka razy mówił, że on też by chciał, tak jak Misiek, ale spokojna rozmowa wystarczyła, żeby wszystko sobie wyjaśnić.
Dużo trudniej było kiedy próbowałam go oduczyć nocnego mukania. Był płacz, rozpacz i żal w małym głosiku. W końcu zazwyczaj ja się poddawałam. Dopiero jak zaszłam w drugą ciążę i karmienie sprawiało mi naprawdę duży ból – udało nam się osiągnąć jakiś kompromis. Ale też i Klusek był starszy.
Inny przykład: Na swoim blogu Hafija opowiada jak to było u niej z prawie czterolatkiem.
Wnioski: To, że karmisz dziecko 3,4 czy 5 lat, nie znaczy jeszcze, że będziesz to robić do końca życia. Wydaje mi się, że dzieci dużo lepiej niż dorośli wiedzą kiedy powinno się je odstawić od piersi (chociaż oczywiście zdanie mamy ma tutaj znaczenie i zmuszanie się na siłę do karmienia, też nie zawsze jest dobre). Młodsze dziecko może i łatwiej odstawić, przynajmniej dopóki samo nie jest w stanie podejść i sobie tego cycka wygrzebać, kiedy mama śpi po nieprzespanej nocy. Ale przychodzi moment, że dziecko samo przestawia się na inne produkty i z czasem, powoli odchodzi od cycka w kierunku pizzy, chipsów i kanapek z pasztetową. Nie ma co się spinać.
Mit 3. Jak nauczysz spania w swoim łóżku, to już tam zostanie
Jak było u nas: Po pierwszych nieudanych (i nieprzyjemnych dla mnie) próbach nauki spania we własnym łóżeczku, dość szybko zdecydowaliśmy się spać wspólnie. Najpierw tylko z Kluskiem, potem też z Miśkiem (wyglądało to mniej więcej tak – Łóżko dla czworga). Dopiero w zeszłym miesiącu zdecydowaliśmy się to zmienić. Klusek ma obecnie cztery lata i siedem miesięcy, Misiek dwa lata i trzy miesiące. Trochę się baliśmy tego przejścia, bo przecież wszyscy nas straszyli, że dziecko, które od razu nie nauczy się spać we własnym łóżku, zostanie z rodzicami na wieki wieków. Ale okazało się, że obawy były całkiem niepotrzebne. Praktycznie od pierwszej nocy Kluski sobie śpią grzecznie u siebie. Przychodzą oczywiście od czasu do czasu do nas – a to, żeby się przytulić, a to żeby coś zjeść czy się napić. Czasem nawet wpuszczamy ich do łóżka, jeśli akurat nie chce nam się wstawać, żeby ich odprowadzić. Ale z odprowadzaniem też nie ma problemu. Nie ma walki, płaczów, histerii – jeśli dostaną to po co akurat przyszli, grzecznie wracają do swojego pokoju.
Wnioski: Na wszystko jest czas. Jeśli noworodek nie chce spać sam, po co walczyć? On się czuje bezpieczniej przy mamie. Ale to nie znaczy, że raz wpuszczony do łóżka rodziców, zostanie tam na zawsze. W końcu przyjdzie moment, że to nocne rozstanie przestanie być dla niego tak strasznie trudne. A potem to już on, czy ona nie będą chcieli wpuścić rodziców do siebie.
Podsumowanie
Oczywiście pamiętać należy, że każde dziecko jest inne. Niektóre potrzebują więcej bliskości i domagają się jej dłużej. Inne szybko stają się całkiem samodzielnie. Różne są też potrzeby rodziców – dla jednych spanie z dzieckiem to ogromne wyrzeczenie, dla innych sama przyjemność. Trzeba to brać pod uwagę tworząc zasady działania własnej rodziny.
Ale odmawianie dziecku bliskości tylko po to, żeby się nie daj boże nie przyzwyczaiło nie ma większego sensu, a często kosztuje wiele nerwów i wysiłku i to zarówno rodziców jak i dziecko. To, co w wieku sześciu miesięcy okupione jest płaczem i cierpieniem, w wieku półtora roku znika samo. To o co trzeba walczyć z dwulatkiem, czterolatek zrobi chętnie na łagodną prośbę. Może więc warto czasem poczekać – dzieci rosną naprawdę szybko.
Jeśli zgadzasz się ze mną, proszę udostępnij ten wpis. Jeśli uważasz, że to stek bzdur – wytłumacz mi czemu się mylę – chętnie podejmę konstruktywną dyskusję.
A przed czym bliżsi i dalsi znajomi przestrzegali Ciebie?