Bliskopad – Napełnianie kubka – dzieci potrzebują uwagi

Od jakiegoś czasu czytam „Rodzicielstwo przez zabawę” i spotkałam się tam z teorią „napełniania kubka”. Jest to teoria, którą w gruncie rzeczy wyczuwałam już wcześniej intuicyjnie. Książka pozwoliła mi ją sobie tylko trochę uświadomić i usystematyzować.
Chodzi o to, że dzieci potrzebują uwagi. Ale, tu dobra wiadomość dla zapracowanych rodziców i tych, którzy tylko marzą o chwili dla siebie, dzieci są w stanie tą uwagę magazynować. W tym, wspomnianym właśnie kubku.
Poświęcając dziecku czas, bawiąc się z nim, odpowiadając na jego pytania i prośby, napełniamy ten kubek z uwagą. Potem odchodzimy – zajmujemy się własnymi sprawami, a dziecko „zajmuje się sobą”. Od czasu do czasu popijając sobie z tego napełnionego kubka. Kiedy zaczyna widzieć już dno, udaje się do nas po dolewkę. Jeśli dolejemy – poświęcimy mu chwilę i trochę uwagi, dziecko wraca do swoich zajęć. Jeśli nie dolejemy, dziecko zaczyna się domagać tej uwagi w sposób bardziej nieprzyjemny. Zaczyna być „niegrzeczne”. Wiadomo – uwaga negatywna – krzyk, złość, nagana ze strony rodziców – jest z perspektywy dziecka lepsza niż brak uwagi.
I tak analizując ostatnio zachowanie Kluska i nasz plan dnia, doszłam do wniosku, że kubek Kluska niestety coraz częściej odsłania dno. Micha wparował w jego życie z impetem, pochłaniając sporo mojego czasu i uwagi. Domem też od czasu do czasu trzeba się zająć.Perfekcyjną panią domu to ja nie jestem, nie oszukujmy się, ale jednak sporo czasu w domu spędzamy i taki totalny chaos i bałagan strasznie źle wpływa na moją psychikę. Obiad też jakoś trzeba ogarnąć. Trochę odpocząć. Do tego nieprzespane noce… A od jakiegoś czasu jeszcze płacze i krzyki Kluska, które częściowo na pewno są związane z etapem rozwoju, w którym Klusek się obecnie znajduje. W końcu trzy lata, to czas kiedy dziecko dopiero uczy się własnych emocji, panowania nad nimi, wyrażania ich… I co? I patrzy na mnie, kiedy ja mam już wszystkiego dosyć i nad własnymi emocjami po prostu nie panuję… I chwilę później spotyka na swojej drodze coś z czym nie może sobie poradzić i robi dokładnie to samo co ja. A ja? A ja już wtedy nie mam siły na kolejną tego dnia scenę rozpaczy albo złości… Bez sensu, nie?
No więc kiedy zobaczyłam taką ładną akcję jak #bliskopad postanowiłam, że nie zaszkodzi spróbować i spędzić miło trochę czasu z własnymi dziećmi napełniając przy tym ich „kubeczki” i mam nadzieję odzyskując równowagę.Na pewno na bieżąco będę sprawozdawać na blogu.
Zaszkodzić chyba nie zaszkodzi. Może ktoś jeszcze ma ochotę dołączyć?

Poniżej linki do naszych zadań bliskopadowych:

Malowanie palcami
Skakanie
 Teatrzyk
Namiot 
Na podłodze
Zdjęcie co godzina
Rodzinne zdjęcie w piżamach

A tak w ogóle, to myślicie, że ta teoria ma sens? Czy jesteście raczej zwolennikami „jak mu ciągle będę poświęcać uwagę, to się nigdy sam  nie nauczy sobą zajmować” ? Bardzo jestem ciekawa.

(Zdjęcia sprzed kilku tygodni, ale całkiem jakoś o nich zapomniałam)

  • Ma sens. Też to zauważyłam – w przerwach na zabawę samodzielną dziecko potrzebuje trochę uwagi. Przyjdzie, opowie coś, chwilę razem się pobawimy i już bateryjki naładowane. A brak uwagi rzeczywiście powoduje nachalne jej domaganie…

  • My też dołączyliśmy do projektu :-) Teoria kubka bardzo interesująca – mój 9-miesięczny synek póki co potrzebuje ciągłej uwagi, ale ja uważam, że dzieciom ta uwaga po prostu się należy. Bo kto odpowie na ich pytania, kto im pomoże w ich trudnościach i kto im świat pokoloruje jak nie my – ich rodzice? :-)

    • Fajnie. U nas Micha (10 miesięcy) póki co wymaga znacznie mniej uwagi niż starszy (3 lata). Ale też obaj mają całkiem różne charaktery :)

  • Ewa

    Oczywiście, że dziecko potrzebuje uwagi. Jak ją ma w odpowiedniej dawce nie będzie nachalne. Im starsze jest bardziej samodzielne ale to dzięki tym chwilą gdy my mamy dla dzieci czas one wiedzą, że w ważnych dla nich momentach mogą do nas przyjść bo ich nie zbędziemy, czymś dla nas ważniejszym. :) Bardzo dobry artykuł!

    • Dziękuję.
      Ja właśnie też myślę, że samodzielność dzieci wynika z uwagi, a nie z pozostawiania dziecka samemu sobie żeby się usamodzielniło. Trochę paradoks. Ale chyba są na to jakieś badania nawet. Chociaż teraz badania na wszystko są, więc ten argument może tracić na ważności :)

  • Również się podpisuję pod tym, że jest to dobry artykuł :)! Z moim niespełna 6tygodniowym niemowlaczkiem codziennie napełniamy taki kubeczek, aż się przelewa mam wrażenie, a ona ciągle i ciągle domaga się uwagi… Może to teoria nie koniecznie od urodzenia ;)…

    • Myślę, że od urodzenia. W końcu mamy tak naprawdę tylko kilka( czasem kilkanaście) lat, żeby napełnić te nasze maluchy na całe życie, nie? :)

  • Monika

    Ja też zauważyłam, że kiedy nie mam (lub nie chcę mieć) czasu dla mojej dwuletniej córeczki, tak bardzo zaczyna się domagać mojej uwagi, że koniec końców i tak pochłania tego czasu więcej, niż kiedy się z nią pobawię. Natomiast jeśli coś razem zrobimy – pobawimy się albo np. zrobimy coś z papieru – po pewnym czasie sama odchodzi albo chętnie zaczyna się bawić sama, kiedy jej powiem np., że teraz chciałabym pójść do kuchni gotować obiad. Często teraz korzystam z tego spostrzeżenia i naprawdę ułatwiło mi to życie:-)

    • Czyli książki nie kłamią;) Dzieci jakoś naturalnie wiedzą, czego im potrzeba chyba po prostu:)