3 sposoby, żeby zainteresować dzieci językiem angielskim

Mam nadzieję, że wybaczycie mi chwilowe zawieszenie cyklu o naszej edukacji domowej. Cykl mi się rozrósł, a chciałam też zająć się jeszcze kilkoma innymi tematami. Wpis, który dziś chcę Wam pokazać od dawna czeka już na publikację, więc chyba pora go pokazać. Jest to część innego cyklu o wspólnym tytule „3 sposoby, żeby zainteresować dzieci…” (były już o historii, geografii i przyrodzie). Obiecuję, że do tematu edukacji domowej jeszcze wrócę i to niebawem.

Może to moje zboczenie zawodowe (w końcu jestem nauczycielką angielskiego), ale wydaje mi się, że znajomość języka angielskiego w dzisiejszych czasach naprawdę ułatwia życie. W dodatku, ja osobiście bardzo lubię uczyć się języków obcych. Nie byłabym więc sobą, gdybym nie próbowała namawiać do tego własnych dzieci (szczególnie, że starszy Klusek będąc w edukacji domowej ma przecież obowiązkowy egzamin z języka angielskiego). Na szczęście Kluski nie są bardzo oporne. A nawet (szczególnie Misiek) wręcz przeciwnie. Sami domagają się lekcji i wplatają angielskie słówka w swoje codzienne wypowiedzi.

I dzisiaj właśnie chciałam się z Wami podzielić naszymi sposobami na to, by sprawić, że nauka języków nie jest nudna. Zanim jednak przejdziecie dalej chciałabym, żebyśmy w ten sam sposób rozumieli naukę przez zabawę – pisałam o tym tutaj.

Po pierwsze – youtube

To przepastne źródło wiedzy językowej. Można tam znaleźć piosenki, lekcje, bajki i filmiki w wielu językach. Warto z nich korzystać, bo używane z głową pozwolą się dzieciom naprawdę wiele nauczyć i to niezauważenie – bez konieczności ślęczenia nad słówkami. Sposobów na wykorzystanie youtuba jest wiele. Poniżej kilka przykładów:

– Niektóre dzieci chętnie pooglądają swoje ulubione bajki w obcym języku (chociaż moje dzieci akurat za tym raczej nie przepadają, szczególnie Klusek woli zawsze rozumieć, to co ogląda).

– Piosenki to kolejna opcja. Dostępne są tysiące piosenek, często opatrzone zabawnymi filmikami. Wystarczy włączyć, oglądać i śpiewać. Na początek polecam np. kanał Super Simple Songs czy Cocomelon – udostępniane przez nich piosenki są proste, kolorowe, wesołe i na ogół podobają się dzieciom. Dodatkowo zaletą jest to, że zawsze pod filmikiem mamy tekst piosenki, który pomoże nam śpiewać i odpowiedzieć na nieuniknione pytania „A co to znaczy?”

Na youtube są też dostępne lekcje przygotowane specjalnie z myślą o dzieciach. Wystarczy wpisać temat, który nas interesuje, dopisać „lesson kids esl” i na pewno coś nam wyskoczy. To dobry sposób na poznawanie słówek, ale też na zaznajomienie się z zagadnieniami gramatycznymi, fonetyką czy pisownią. Przykładowe kanały, z których ja korzystam to np. Gogo LessonsEnglish Singsing i WOW English TV.

Używając youtuba do nauki warto pamiętać, że pozwala on na tworzenie play list, można sobie w łatwy sposób zrobić listę z ulubionymi bajkami czy piosenkami lub z filmikami poświęconymi jednemu wspólnemu tematowi i później po prostu je przeglądać, przypominać i utrwalać.

Po drugie – książki

Moje dzieci to bezsprzecznie mole książkowe. Książki biorą ze sobą praktycznie wszędzie, na zamówione przez internet książki czekają z niecierpliwością większą niż ja, a wizyta w galerii handlowej nie może się dla nich obejść bez obowiązkowego odwiedzenia Empiku. Nic więc dziwnego, że lubią również książki związane z językiem angielskim. Zważywszy na mój zawód – w domu mamy sporo książek dla dzieci w języku angielskim. Najczęściej kupuję je w tanich odzieżach. Można tam znaleźć naprawdę ciekawe pozycje i to za grosze.

Ale mamy też książki z zadaniami. Teraz na przykład nowość z wydawnictwa Egmont „Uczę się angielskiego. DC Super Friends.” Bardzo fajna pozycja dla dzieci zainteresowanych superbohaterami. Ciekawe zadania nawiązujące do postaci z bajek, które pomagają zapoznać się lub utrwalić słownictwo związane z częściami ciała, emocjami, cyframi, kolorami i nie tylko. A do tego kolorowe ilustracje i naklejki – czy można chcieć czegoś więcej?

IMG_9018

IMG_9019 IMG_9020 IMG_9021

Po trzecie – gry

Mowa tu o różnych grach. Zarówno tych komputerowych jak i tradycyjnych, karcianych czy planszowych.

Jeśli chodzi o gry komputerowe – to u nas największy jak na razie wpływ na naukę angielskiego ma chyba w dalszym ciągu Minecraft, chłopaki jakimś sposobem wyłapują z niego różne słówka – takie jak stone, craft, table, dirt, sword i wiele wiele innych. Chociaż zaznaczyć chcę, że zasadniczo grają w polską wersję, więc nie wiem jak się to wyłapywanie słówek dokładnie odbywa. Być może część słówek pochodzi też z filmików innych graczy, które później oglądają na youtube (chociaż tu jest pewnie problem, bo w wielu wypadkach gracze ci utrwalają niepoprawną wymowę). Wiem też, że w internecie jest wiele gier, które są stworzone specjalnie do nauki angielskiego, ale my jakoś póki co chyba jeszcze nie sięgaliśmy po taką formę nauki.

Jeśli chodzi o gry tradycyjne – to tak jak w wypadku książek, moim głównym źródłem angielskojęzycznych gier są sklepy z tanią odzieżą. Mam masę gier kupionych po 2-3 zł, które świetnie sprawdzają się w nauce. Przeróżne gry karciane, planszówki, puzzle, zestawy pytań… wszystko to ląduje na mojej półce z pomocami (tak jak mówiłam – zboczenie zawodowe). Jednak od czasu do czasu zdarza mi się też sięgnąć po coś rodzimej produkcji. Np. „Gotowanie” od Kapitana Nauki. Bardzo fajna gra, która początkowo miała zachęcić mojego Kluska do zainteresowania się potrawami innymi niż kotlet z ziemniakami, rosół, pomidorowa i zapiekanka z serem. Okazało się, że gra ma również wersję angielskojęzyczną i świetnie nadaje się do nauki i utrwalania angielskich słówek, a kilka wariantów rozgrywek sprawia, że można się w nią bawić wiele razy.

IMG_9022

IMG_9025 IMG_9023

Oczywiście sposobów na naukę angielskiego jest znacznie więcej. Jeśli szukacie pomysłów, zachęcam do zajrzenia też do moich wcześniejszych wpisów na ten temat, gdzie znajdziecie propozycje zabaw podzielonych tematycznie.

Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne.

A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”