Z okazji Dnia Matki…

Dzień Matki już jutro. Supermarkety sprzedadzą więcej czekoladek, trochę zarobią kwiaciarnie i producenci kartek pocztowych. Przy okazji my – Matki – trochę się dowartościujemy. Ale myślę sobie, że jeden Dzień Matki to stanowczo za mało. Bez sensu jest czekać cały rok, tylko po to, żeby ktoś docenił Twoją pracę i poświęcenie. Dzień Matki powinniśmy obchodzić znacznie, znacznie częściej. W dodatku, myślę, że nie możemy czekać aż inni wpadną na taki pomysł. Jeśli chcemy czuć się docenione, zacznijmy doceniać się same.

Kobiety Nieidealne

Oczywiście wychowane w przeświadczeniu, że samemu nie wypada się chwalić, że samemu nie można nazbyt dbać o siebie, że naszą rolą jest dbać o innych… często zaczynamy wierzyć, że poświęcając się dla rodziny zasłużymy w końcu na ich wdzięczność i uznanie. Niestety takie nastawienie może nas zaprowadzić na manowce, gdzie zamiast oczekiwanej wdzięczności widzimy ciągle rosnące oczekiwania.

Nie pomagają też wszechobecne w kulturze masowej Super Matki Idealne. Które wszem i wobec udowadniają nam – Nieidealnym, że jak się chce, to wszystko można – i karierę zrobić, i utrzymywać wspaniały kontakt z rodziną, i co niedzielę ciasto upiec, i dom mieć czysty i dzieci czyste, i figurę idealną (nie mam tu na myśli kuli) i makijaż na co dzień, i o potrzeby męża zadbać i jeszcze rozwijać się w sferze duchowej, emocjonalnej i intelektualnej. Wszystko się da, a jak Ci się nie udaje, to na pewno, albo Ci się nie chce, leniu patentowany, albo się sierotko Marysiu zorganizować nie umiesz. Także weź się w garść, ogarnij i ruszaj na podbój świata. Inaczej co z Ciebie za matka?

Co nam zostaje – biegamy za mopem, pomadką, balsamem ujędrniającym, schabem, jarmużem i rozwijającą literaturą. A to oczywiście między pracą zawodową, a wychowywaniem dzieci.

Matki Nieidealne

Z tym wychowaniem też jest pewien problem. W naszym dążeniu do bycia Matką Idealną potrafimy się trochę zapędzić. Gotowe poświęcić prawie wszystko dla dobra naszych dzieci, staramy się wypełnić naszą rolę jak najlepiej. Czytamy mądre książki, podążamy za autorytetami. W dzisiejszych czasach to ważne, żeby mieć się czego trzymać. Ale my często trzymamy się kurczowo, starając się wypełniać wszystkie wskazania co do kropeczki. Ile to wymaga od nas wysiłku i samozaparcia, wiemy tylko my same.

Niestety, co byśmy nie robiły – nasze dzieci nie zawsze zachowują się tak, jakbyśmy tego w danej chwili oczekiwały (może na szczęście). Bo na przykład w sklepie ni z tego ni z owego wpadną w histerię z powodu „złego” soczku. I co wtedy? Myślisz sobie – znowu! To się nigdy nie skończy! Jestem złą matką! Ja już nie wiem co mam zrobić! Nie mam siły! Uczucie porażki, rozczarowania, żalu, wymieszane ze zmęczeniem szybko zmienia się w krzyk, płacz i poczucie winy, nie w dziecku, a w Tobie. Przecież robisz co możesz, starasz się, poświęcasz – a efektów nie widać. Bez sensu?!

Matka Gąbka

Nie masz wrażenia, że im bardziej jesteś zmęczona, tym trudniej znieść Ci skądinąd naturalne zachowania Twojego dwulatka, trzylatka czy piętnastolatka? Im lepiej czujesz się sama, tym lepiej czują się Twoje dzieci? To oczywiście nie znaczy, że są cały czas szczęśliwe i uśmiechnięte, a w ich życiu nie ma problemów. Ale kiedy pojawiają się trudne emocje mają w Tobie wsparcie, które pomaga im sobie poradzić w tych trudnych momentach. Ty jesteś taką gąbką, która te trudności pochłania. Ale tak jak gąbka, masz swoją chłonność. Nie wchłoniesz więcej niż jesteś w stanie. W pewnym momencie zaczynasz „wyciekać”. W dodatku oddajesz nie tylko to, co dostałaś bezpośrednio od dziecka, ale też własne złe emocje i rozczarowania, własne zmęczenie i bezsilność. Zalewasz tym dziecko w chwili wybuchu i zamiast mu pomóc, pogarszasz sprawę. Dziecko czuje się gorzej i zachowuje się gorzej. Dziecko zachowuje się gorzej – ty czujesz się jeszcze gorzej.

Matka Siłaczka?

 

Błędne koło. Żeby je przerwać trzeba znaleźć w sobie siłę, ale nie po to żeby walczyć i być jeszcze bardziej idealną. Siłę po to, żeby docenić to co już zrobiłaś, żeby zauważyć, że należy Ci się chwila tylko dla Ciebie, że wolno Ci odpocząć i zrobić coś przyjemnego. Nie możesz oczekiwać, że inni o Ciebie zadbają. Ale możesz spróbować zadbać o siebie sama. Tak jak dzieci zachowują się lepiej kiedy czują się lepiej, tak matki lepiej opiekują się dziećmi, kiedy mają świadomość, że ich potrzeby też są spełniane. Taki czas dla siebie działa podobnie jak wyciśnięcie gąbki. Dzięki temu możemy wchłaniać kolejne trudności dnia codziennego. Warto więc o nim pamiętać na co dzień.

To oczywiście nie musi być nic wielkiego. Pomyśl, co poprawia Ci humor? Ulubiona piosenka, odcinek serialu, lakier na paznokciach, zapach ulubionych perfum, a może chwila z książką lub na siłowni? Spotkanie ze znajomymi? Każdy ma swoje miejsca, w których wyciska gąbkę i ładuje baterie. Dobrze jest zrobić sobie taką własną listę i sięgać po nią kiedy problemy codzienności zaczynają nas przytłaczać. A najlepiej regularnie, od czasu do czasu, profilaktycznie zrobić coś dla siebie, zrobić taki prywatny Dzień Matki. Bez poczucia winy. Bo w końcu dbamy o siebie, dla dobra naszych dzieci i naszej rodziny, prawda?

A Ty – masz czasem dość? Co wtedy robisz? Podziel się proszę swoimi sposobami na świętowanie Dnia Matki. A jeśli zgadzasz się z tym co napisałam, proszę udostępnij ten wpis znajomym.

 

 

 

 

  • Mam czasem dość! Nie wstydzę się tego powiedzieć głośno i poprosić o pomoc Męża. Ba! Czasem o tę pomoc nie muszę prosić, bo Mąż sam daje mi czas na odpoczynek, a on przejmuje obowiązki. Miło jest, kiedy ktoś chętnie pomoże. To jednak działa w obie strony 😉

    • To fakt. Uciekanie ze skrajności w skrajność (robiłam wszystko dla innych, a teraz będę robić wszystko dla siebie i mam gdzieś innych) na dłuższą metę raczej się nie sprawdza. Ale czytałam kiedyś wypowiedź Agnieszki Stein, z której wynikało że zazwyczaj jest tak, że taki stan może nastąpić, ale kiedy już zaspokoimy tę naszą potrzebę bycia zaopiekowaną przechodzimy do stanu równowagi i dbamy zarówno o potrzeby swoje jak i innych :) Pozdrawiam