Dziecko na poczcie

W duchu tego posta kolejna propozycja edukacyjna.
Pewnego dnia Klusek zadał nam jakieś pytanie, którego już w tej chwili nie pamiętam. Tatuś nieopatrznie odpowiedział mu, że żeby się tego dowiedzieć musimy chyba napisać list do producenta. Klusek był oczywiście chętny, przyniósł kartkę, pomazał napisał, daje tatusiowi i domaga się natychmiastowej odpowiedzi. I wtedy dotarło do mnie, że Klusek nie ma pojęcia, co to list, ani tym bardziej, jak działa nasza wspaniała Poczta Polska.
A ponieważ nie trudno to zmienić, następnego dnia udaliśmy się na pocztę (nie polecam budynku Poczty przy Piłsudskiego w Siedlcach, jeśli musicie się tam dostać z wózkiem). Po drodze zakupiliśmy kartkę, zaadresowaliśmy do babci, napisaliśmy kilka słów i Klusek poszedł do okienka kupować znaczek. Sam poprosił, sam zapłacił, sam polizał, sam nakleił i sam wrzucił do skrzynki.
Pozostało tylko czekać, aż dojdzie do babci.
Pierwsza wizyta u babci – kartki nie ma. Druga wizyta – kartki nadal nie ma. Do trzech razy sztuka jak to mówią, więc kartka ostatecznie doszła. I myślę, że Klusek wie już trochę więcej na temat poczty.