Malowanki wodne

Ponieważ jedną z ulubionych zabaw Kluska z okresu ciepłego, było malowanie pędzelkiem i wodą po balkonie (serio, mógł tak siedzieć i malować i z  pół godziny) postanowiłam dziś wypróbować malowanki wodne. Wiecie, taką gdzie maluje się mokrym pędzelkiem na gotowym obrazku i wtedy pojawia się kolor.
Znaleźliśmy w kiosku coś takiego za 9,99 zł :

Pierwsze próby malowania zakończyły się powodzeniem. Mama w spokoju wypiła kawę, podczas gdy Klusek opowiadał co tam takiego maluje. A teraz pomalowany obrazek schnie sobie spokojnie na sznurku, bo Klusek zadecydował, że musimy pokazać go tacie jak wróci.

Obrazek wisi oddzielnie, bo ta malowanka ma strasznie duże kartki, w dodatku rozkładane, wygodniej więc nam było wyrwać kartkę i malować na niej jak na oddzielnym obrazku. Poza tym, znając Kluska, to gdyby dostał całą książeczkę i został z nią sam na sam, to zaraz pomalował by każdy obrazek po trochu i wszystko by się nam posklejało.

Zalety

 

Jak dla mnie, największą zaletą kolorowanek wodnych jest to, że można z nimi spokojnie zostawić Kluska sam na sam i zająć się innymi sprawami. Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę przy malowaniu zwykłymi farbami (no chyba, że ktoś ma do dyspozycji przestrzeń, której nie  zaszkodzi całkowita zmiana koloru). A na malowaniu kredkami Klusek jakoś nie skupia się dłużej niż kilka dwie-trzy minuty.
Jakby ktoś wiedział o innych ciekawych malowankach wodnych, spoza serii „Wesoły pędzelek”, będziemy wdzięczni  za informacji.