Otulacze – pieluchy wielorazowe

 

pieluchy_wielorazowe7

Ząbków w dalszym ciągu nie widać, więc kilka słów o otulaczach. Czyli wracamy do tematu pieluch wielorazowych.

Otulacz – co to?

Otulacz od kieszonki różni się tym, że nie ma wewnętrznej warstwy z polaru, która oddzielałaby mokrą pieluszkę od suchej pupy. Tak więc za każdym razem kiedy dziecko się zsika, czuje że jest mokro. Czyli zasadniczo ma większą szansę na powiązanie przyczyny (siusiam) z rezultatem (mokro i nie fajnie). Co za tym idzie, wkłady (albo pieluszki) należy zmieniać dużo częściej niż w pieluszkach kieszonkach. Co dwadzieścia minut, co pół godziny – rano częściej niż popołudniu.

Dodatkowe opcje

Jeśli nie chcemy zmieniać tak często, mamy opcję dokupienia wkładów z polaru, które kładzie się na wkład (pieluszkę) i w ten tworzy się filtr pomiędzy pupą a mokrym wkładem, tak jak w kieszonce.
Zaletą otulaczy jest to, że potrzeba ich mniej niż kieszonek. Bo o ile dziecko nie zakupka samego otulacza, to wkłady można w zasadzie wymieniać w nieskończoność. Chociaż oczywiście przydałoby się i otulaczyk przeprać od czasu do czasu.

Wady?

Trochę bardziej skomplikowane przy zakładaniu. W tańszych otulaczach trzeba pilnować, żeby pielucha nie wystawała z tyłu, ani przy nóżkach. W droższych często są zakładki, pod które wkłada się końcówki pieluchy i wtedy wiemy, że nam nie wystanie.
Są też jakieś specjalne sposoby układania pieluszek w otulaczach. Dla chłopców tak, dla dziewczynek tak… Ale ja zazwyczaj wkładam po prostu wkład, albo tetrę złożoną w prostokąt. Żadne tam origami.

Recenzje na konkretnych przykładach

W tej chwili mam tylko jeden otulacz WEEHUGGERS (one-size). Całkiem dobrze się sprawdza. Ma zakładki, za które można włożyć pieluszkę, żeby nie wypadała. Jedyny problem to ten, że ta zakładka jest zrobiona z materiału, więc jak pieluszka bardziej zasikana, to ten materiał nasiąka, a takiej nasiąkniętej już Kluskowi nie założę.
Wcześniej miałam BAMBINO MIO do 5kg. Kupiłam dwa, jeszcze zanim Klusek przyszedł na świat, bo stwierdziłam, że z takim otulaczem będzie łatwiej zanim nie zagoi się pępuszek. Niestety drugiego nawet nie otworzyłam, bo Klusek jednak urodził się jako wielki Kluch- 4,305 kg i otulacze były już za małe. Ja też nie do końca wiedziałam jak tego używać.

Miałam jeszcze jeden otulacz, taki z jeansowym wzorkiem, chyba Nature Baby – rozmiar M czyli wg producenta do 11,5 kg, ale już od jakichś dwóch miesięcy jest na Kluska za mały (czyli powiedzmy wystarczyło do 8 kg). Wylądował więc w piwnicy, w kolejnym worku z napisem: „Klusek do 4 miesiąca.” Sprawdzał się całkiem dobrze. Nie miał zakładek z tyłu i z przodu, co znacznie przedłużało jego używalność, ale trzeba było pamiętać o dokładnym ułożeniu pieluchy. Nie przesiąkał. I z tego co pamiętam – nie był drogi.

Trudne początki

 

Te małe otulacze sprawiły mi chyba najwięcej trudności (głównie dlatego, że były za małe, a ja o tym nie wiedziałam :) ). Pielucha mi wystawała gdzieś na plecach, albo na brzuchu, albo w ogóle się nie mieściła i w zasadzie za każdym razem musiałam zmieniać całe ubranko – co, z perspektywy czasu, było dobrym treningiem na przebieranie oraz szansą na założenie wszystkich ubranek, które Klusek miał w posiadaniu do rozmiaru 62. Nakupiłam i nadostawałam tego tyle, że w innym wypadku na pewno połowy by nie założył:)
Wtedy jednak to nie wyglądało tak różowo, był nawet moment, że chciałam rzucić te pieluszki w … kąt i na stałe przejść na pampersy. Na szczęście stwierdziłam,(chyba po raz pierwszy w życiu ) że nie wszystko naraz, powoli, powoli, jakoś się nauczymy. Klusek więc do momentu zagojenia pępka nosił głównie pampersy, a pieluszki wielorazowe wprowadzaliśmy powoli. W dalszym ciągu pieluszki jednorazowe zakładamy na noc i w gości. Wiem, wiem – nie jest to najbardziej ekologiczne rozwiązanie, ale jakbym miała mu zmieniać pieluchy w nocy, wstawać, budzić go przy przebieraniu, albo jeszcze lepiej zmieniać całe ubranko, bo od mokrej pieluchy Klusek raczej sam się nie obudzi i będzie sikał i sikał, aż zacznie wylatywać… Już chyba prędzej całkiem wolałabym z pieluch w nocy zrezygnować i normalnie go wysadzać… Ale na to też jeszcze nie jestem gotowa:)