Mamy sposoby na przeziębienie – gorączka i katar

Dzisiaj druga część wpisu poświęconego chorobom i ich leczeniu. Czyli codzienność wielu mam w tym sezonie gryp i przeziębień. Poprzedni wpis był poświęcony systemowi odpornościowemu i sposobom na pierwsze symptomy przeziębienia. Dzisiaj chciałam napisać trochę o gorące i katarze. Zapraszam.


Zobacz też: Mamy sposoby na przeziębienie – co robić gdy dziecko jest chore – cz. 1

Mamy sposoby na przeziębienia – leki i cukier – cz. 3


1) Gorączka to jeden z mechanizmów walki z chorobą. Zbyt wysoka gorączka może oczywiście być groźna dla organizmu, ale najczęściej organizm jest w stanie sam to kontrolować. Ale w przypadku małych dzieci istnieje prawdopodobieństwo, że ich układ odpornościowy nie działa jeszcze w pełni, więc wysoka gorączka może być niebezpieczna. Pewnie dlatego profilaktycznie lekarze zalecają zbijanie temperatury jeśli przekroczy ona 38 stopni. Dobrze jest jednak zdawać sobie sprawę z tego, że każde dziecko jest inne, a te 38 stopni to nie jest jakaś magiczna granica. Więc jeśli temperatura utrzymuje się na poziomie nawet troszkę wyższym niż 38, ale nie rośnie i dziecko w miarę dobrze się czuje, to ja nie zbijam w żaden sposób, po to żeby dać organizmowi szansę na samodzielne poradzenie sobie z chorobą.

Cytat z wikipedii:

„Ponieważ koszt metaboliczny gorączki jest wysoki, może wydawać się dziwne, że chory organizm (który zazwyczaj pożywia się gorzej) ma wyższą temperaturę. Okazuje się, że przy wyższej temperaturze mechanizmy obronne (takie jak wytwarzanie przeciwciał) czy proliferacja limfocytów ulegają znacznemu wzrostowi (około 10% na jeden stopień). Równocześnie zmniejsza się dostęp żelaza i innych związków dla patogenów co utrudnia im namnażanie. Wykazano doświadczalnie, że zwierzęta, którym uniemożliwiono podwyższenie temperatury na czas infekcji (poprzez podawanie leków obniżających temperaturę) miały niższą przeżywalność niż zwierzęta bez podawanych leków. (…) Szkodliwość gorączki: Gorączka powyżej 39 °C męczy i osłabia organizm. Wyraźnie przyspiesza akcję serca. Najbardziej wrażliwy na podwyższenie temperatury jest jednak mózg. Utrzymująca się gorączka powyżej 41,5 C grozi uszkodzeniem białek w komórkach nerwowych, co może prowadzić do śmierci. Organizm jednak zazwyczaj potrafi kontrolować gorączkę i bardzo rzadko przekracza ona niebezpieczny dla zdrowia próg. Pomimo to powinna być bezwzględnie obniżana u dzieci (ze względu na niesprawność układu termoregulacyjnego), kobiet w ciąży (ochrona płodu), u osób z niewydolnym układem krążenia (wysoka temp. obciąża układ krążenia) oraz u pacjentów po operacji (ze względu na wyczerpanie organizmu).”

Dobrze jest też pamiętać, o tym jak można zbijać gorączkę. Po pierwsze mamy leki, czyli do wyboru paracetamol i ibuprofen w syropkach i czopkach. Na niektóre dzieci (tak samo jak dorosłych) lepiej działa paracetamol, a na niektóre ibuprofen. Dobrze jest jednak pamiętać, że ibuprofen, poza działaniem przeciwgorączkowym i przeciwbólowym, ma też działanie przeciwzapalne, ale dzieciom poniżej trzeciego miesiąca raczej się go nie podaje. Ciekawostką jest natomiast to, że chociaż paracetamol funkcjonuje w medycynie już od dawna, do tej pory naukowcom nie udało się w pełni zbadać mechanizmu jego działania, więc tak do końca nie wiadomo czemu zmniejsza on gorączkę i ból.

Kiedy podajemy czopki? Standardowo tym najmłodszym maluchom, bo jest to łatwiejsze niż podanie syropku, oraz w przypadku kiedy gorączka połączona jest z wymiotami, bo wtedy syropek może po prostu nie mieć czasu, żeby się wchłonąć. Nie podajemy ich natomiast kiedy dziecko ma rozwolnienie, bo jest duże prawdopodobieństwo, że czopek zostanie wydalony razem z kupą zanim jeszcze zacznie działać.

Dawkowanie sprawdzamy za każdym razem w ulotce danego leku, bo są takie które mają silniejsze stężenie, takie które mają mniejsze. Ja z doświadczenia polecam syropki, które w nazwie mają Forte, czyli są silniejsze, bo to oznacza, że mniej leku trzeba podać, a wiadomo, że chore dziecko nie zawsze chce współpracować i grzecznie przyjmować leki. Np. Micha początkowo jak miał wziąć pełną dawkę takiego słabszego ibuprofenu, to tak się buntował, tak krzyczał, że zanim jeszcze skończyłam podawać leki, on już wymiotował. I trzeba było zaczynać od nowa.

Pamiętaj, że małym dzieciom nie podaje się ani aspiryny ani pyralginy, bo mogą one wywołać poważne komplikacje.

Pamiętaj też, że żeby lek zaczął działać musi minąć trochę czasu, nawet pół godziny czy godzina. Więc nie zwiększaj dawki, jeśli po piętnastu minutach temperatura jeszcze nie spadła. Jeśli jest naprawdę wysoka i rośnie, zawsze można w międzyczasie skorzystać ze sprawdzonych domowych metod obniżania temperatury – chłodnych okładów i kąpieli. Pamiętać tylko trzeba, że okłady nie mogą być za zimne, a tylko trochę chłodniejsze od dziecka, bo inaczej dziecko po prostu nie pozwoli sobie ich przyłożyć. Tak samo jest z kąpielą. Zaczynamy od wody w temperaturze dziecka lub troszeczkę chłodniejszej (tak z 1 stopień), i dopiero jak dziecko jest już w kąpieli, to stopniowo dolewamy chłodniejszą wodę.

Innym sposobem na zbijanie temperatury jest wkładanie w skarpetki plasterka cytryny (próbowałam tej metody kilka razy i skuteczność u nas była pół na pół – raz pomagało, raz nie), albo po prostu natarcie dziecka sokiem z cytryny. Sok z cytryny można też dodać do kąpieli albo do wody w której moczymy okłady.

Ciekawy artykuł na temat gorączki.

2) Oddzielnie chciałam potraktować katar – powszechnie wiadomo, że niezależnie od leczenia zawsze trwa siedem dni, ale nie wiem czy jest to do końca prawda. Z moich ostatnich eksperymentów z witaminą C (kwasem L-askorbinowym) w dużych dawkach, wynika, że może trwać krócej. Może więc warto sprawdzić na sobie tę metodę. Ale tak czy siak, katar życie utrudnia. Nawet takim maluchom. A może szczególnie im, bo noworodki słabo sobie radzą z oddychaniem przez usta. Szczególnie w trakcie mukania cycka. Co możemy zrobić, żeby im pomóc? Standardowo dobrze sprawdza się aspirator do noska (Przeczytaj na jakie rzeczy warto zwracać uwagę). Ale jeśli katar nie jest zbyt wodnisty, trzeba najpierw go rozwodnić używając w tym celu wody morskiej. U nas najlepiej sprawdzała się woda morska w aerozolu, już od pierwszych miesięcy. Wodę w spreju ciężko podać na leżąco. Przynajmniej pod koniec opakowania. Natomiast wodę w kropelkach trudno się aplikuje po ciemku w nocy. Trzeba zapalić światło. Cały proces trwa dłużej, dziecko się rozbudza i jest problem z ponownym zaśnięciem. Przynajmniej u nas tak było.

A przy naprawdę zawziętym katarze pomaga nebulizator i inhalacje z soli fizjologicznej. Z resztą inhalacje z soli pomagają też na ból gardła.

Co poza wodą i odciąganiem kataru? Kropelki. Oczywiście odpowiednie do wieku. A co wybrać? Spray czy zakraplacz? Spraj łatwiej i szybciej zaaplikować. Z tymże tak jak u nas było zawsze z kropelkami Nasivinu, zakroplić na leżąco można najwyżej do połowy opakowania. Potem trzeba już, żeby dziecko siedziało. A i to nigdy nie udało nam się wykorzystać kropelek do końca. Więc w tej chwili, jak już nie da się używac spraju, to rozcinamy opakowanie i przelewamy je do buteleczki z zakraplaczem. Zawsze to dodatkowe kilka dni.

A moja babcia na katar kazała zakraplać do nosa sok z cebuli. Nie jest to może najnowocześniejsza metoda, ale z mojego doświadczenia wynika, że pomaga jeśli będzie podane wystarczająco wcześnie, to znaczy już przy pierwszych oznakach zbliżającego się kataru.

Pisząc ten wpis uświadomiłam sobie, że to jeszcze nie wszystko czym chciałabym się z Tobą podzielić. Dlatego ten temat będę kontynuować. Przygotowałam jeszcze jeden wpis poświęcony lekom i cukrowi. Na blogu pojawi się on w następny czwartek i tym samym, zakończę temat przeziębień i chorób. Mam nadzieję, że uda mi się też zamknąć ten temat w domu, i przetrwamy sezon grypowy w dobrym zdrowiu. Czego i Tobie oczywiście życzę.

Oczywiście są to tylko i wyłącznie moje wnioski, nie u każdego muszą się sprawdzać. Ale pomyślałam, że i tak się podzielę, bo może komuś się przyda.

Jeśli i Ty chcesz podzielić się tym postem ze znajomymi – śmiało udostępniaj, klikając na ikonkę pod tekstem. A jeśli masz jakieś sprawdzone sposoby, żeby przetrwać sezon jesienno-zimowy, podziel się w komentarzu.

  • Ja jestem zwolenniczką właśnie takich babcinych metod. Zapraszam do poczytania tutaj: http://alergicznedziecko.pl/berek-zlapany-czyli-katar-u-niemowlaka/ i http://alergicznedziecko.pl/nie-podawaj-dalej/

    • Ja też nie zbijam dziecku gorączki dopóki nie jest za wysoka. Żadko musimy odwiedzać lekarza a jeśli już to wybieramy homeopatkę. Niestety mamy złe doświadczenia z pediatrami. Polecam na przeziębienia syrop z owoców czarnego bzu. Ja zrobiłam sama ale i można kupić np. Sambucol. Syrop zwalcza przeziębienie i grypę ale ja go też profilaktycznie w sezonie grypowym podaje synkowi.

  • Alicja

    Ja z pierwszymi objawami przeziębienia walkę rozpoczynam od leżingu w łóżeczku :) do tego bardzo rozgrzewający ulgrip hot, kupiłam bo po analizach ma chyba najlepszy skład (12 składników czynnych) . Takie połączenie ostatnio bardzo sprawdziło się w moim przypadku :)

    • Ale czynnych na co? N objawy czy przeziębienie?:)

  • Paulina

    Na mnie domowe sposoby nigdy nie działają. Jak mnie coś łapie to kładę się do łóżka. Ostatnio miałam małą infekcję ale to tylko sam kaszel i ziołowy dicotuss wystarczył. Ogólnie leczę się kupnymi lekami ale zawsze wybieram tylko te naturalne.

  • Zdrowia! Inhalacja u nas od pierwszych miesięcy bardzo dobrze sie sprawdzają. Aspiratora rzadko uzywam. Nie słyszałam wcześniej nic o tych plasterkach cytryny czy cebuli do nosa. Dziękuję!

  • Nie znoszę kataru u dziecka… I z tymi 7 dniami, to jakaś bujda, bo starszy synek ma już katar ponad 3 tygodnie…

    • To może alergia? Albo może tak być, że to po prostu nowy wirus atakuje? Eh, moim też co się na chwilę poprawi, to zaraz z powrotem :(

  • Przydatny tekst 😉