Matka w świecie biznesu – rozmowa z Anną Wolską-de Keijzer

Dzisiaj chciałam podzielić się wywiadem, który wcześniej ukazał się w magazynie Kreatorka Uskrzydla. Przeprowadziłam go z myślą o tych wszystkich mamach, którym sama opieka nad dziećmi nie wystarcza. Żeby pokazać, że można inaczej i macierzyństwo nie oznacza końca zawodowej kariery. Może zainspirować? Oczywiście nie twierdzę, że w byciu mamą na pełny etat jest coś złego. Bynajmniej. Wiele kobiet się w ten sposób spełnia i świetnie. Ale wiele mam, po roku, dwóch, trzech, dochodzi do wniosku, że chcą też robić coś innego. I to też jest fajne.  Przed Wami matka w świecie biznesu – zapraszam do lektury.


filiżanka siedlce, kawiarnia dla dzieci, matka w świecei biznesu

Anna Wolska-de Keijzer – Matka Polka, architekt, właścicielka siedlceckiej kawiarni z salą zabaw FiliżAnaka. Już te trzy zawody pokazują, że bezapelacyjnie należy do grona kobiet bardzo kreatywnych. A to jeszcze nie wszystko, bo sama o sobie mówi tak:

Jestem pozytywną realistką, żoną Holendra i matką fantastycznych dzieciaków – Julki (5lat) Jaśka (2 lata) i … nie wiem jeszcze kogo, od lipca [śmiech].

Jestem z zawodu architektem i konstruktorem. Studiowałam jednocześnie na dwóch kierunkach w trybie dziennym. Odkąd pamiętam byłam wielozadaniową osobą. Lubię wyzwania, jestem ambitna i raczej konsekwentna. Nie lubię narzekać – lubię działać. Wszystko co robię, staram się robić na 100%, starając się jednocześnie znaleźć swój złoty środek w zwariowanej codzienności.

Przez ostatnie lata byłam przykładową Matką Polką – domowe obiadki, soki, dżemy, ciasta, szycie i szydełkowanie ubranek dla dzieci, spędzałam kreatywnie mnóstwo czasu z dzieciakami – spacery, czytanie książek, dużo zabawy, tworzenie zabawek i gier z „domowych śmieci”. Teraz chciałam skupić się też trochę na sobie, kiedy dzieci są w żłobku i przedszkolu – mam czas na pracę i rozwój osobisty. Od zeszłego roku znowu zaczęłam projektować, rozpoczęłam internetowy kurs holenderskiego i odkupiłam FiliżAnkę. W między czasie zaszłam w ciążę i teraz staram się znaleźć rozwiązanie jak to wszystko ze sobą pogodzić.

Dlaczego zdecydowałaś się prowadzić kawiarnię, a nie szukałaś np. jakiejś pracy na etacie?

 Praca na etacie z dwójką małych dzieci, w ciąży i bez męża w ciągu tygodnia? Jak? (uśmiech) Nie widzę siebie w najbliższym czasie jako etatowego pracownika. To nie jest opcja dla mnie przy maluchach, które potrafią chorować, z którymi trzeba chodzić do lekarza, u których często trzeba być w ciągu dnia na imprezach i wydarzeniach przedszkolno-żłobkowych. Podziwiam osoby, które potrafią to pogodzić. Dla mnie jednak dzieci i czas z nimi spędzony jest bardzo ważny – zdaję sobie sprawę jaki to ogromny wpływ wywiera na ich późniejszy rozwój i funkcjonowanie w społeczeństwie.

filiżanka siedlce, kawiarnia dla dzieci, matka w świecei biznesu

Czy bałaś się czegoś w związku z tym projektem?

Oczywiście, wielu rzeczy. Przede wszystkim, że nie uda mi się „rozkręcić” tego miejsca, że stracę niepotrzebnie mnóstwo energii, serca, czasu i pieniędzy. Miałam wiele myśli typu – skoro to fajne miejsce upadło zanim jeszcze zaczęło tak naprawdę żyć, to dlaczego mnie miało by się udać je utrzymać?

filiżanka siedlce, kawiarnia dla dzieci, matka w świecei biznesu

Jak sobie z tym poradziłaś?

Jestem uparta, jak coś sobie postanowię, to trudno mi się z tego wycofać. Zanim nie spróbuję wszystkich opcji – nie zrezygnuję. Nie lubię poddawać się bez walki.

Zauważyłam potencjał i chcę go wykorzystać. To taki mój osobisty projekt na sprawdzenie własnych możliwości. Dużo trzeba było i dużo jeszcze trzeba będzie zrobić, ale mam nadzieję, że uda mi się zrealizować wszystkie moje pomysły i całą wizję.

Uwielbiam piec i jestem w tym dobra – wszystkie wypieki w kawiarni są moim dziełem Do tego dokłada się moja kreatywność i biznes, który jest odpowiedni dla matki z dziećmi. Z uwagi na to, że sama jestem matką, wydaje mi się, że jest tu szansa na sukces. Tworzę coś, czego mi samej brakuje, z czego sama chciałabym skorzystać. Mam nadzieję, że trafię również w potrzeby innych matek w naszym mieście. Tworzę na bieżąco ofertę dostosowaną dla rodzin z dziećmi, z uwagi na salę zabaw, to dla nich jest głównie to miejsce – warsztaty, spotkania tematyczne, oferta na imprezy okolicznościowe. Jestem również otwarta na inne grupy społeczne – regał z książkami do poczytania, wifi i klimatyczna muzyka. Zagłuszam myśli o porażce i robię swoje (uśmiech).

Gorsze dni spędzam nad filiżanką dobrej kawy, kawałkiem pysznego ciasta i przy pozytywnej muzyce, starając się „wykombinować” sposób na pokonanie problemów.

Jakie to uczucie – posiadać własny biznes?

Hmm… bardzo dobre! Tak naprawdę wymaga to ogromu pracy i pochłania więcej czasu niż etat. Brak poczucia stabilności idzie w parze z poczuciem wolności i kontroli nad własnym życiem. Sama decyduję co, gdzie i kiedy, a to sprawia, że czuję się świetnie.

Jak myślisz, jakimi cechami charakteru powinny wykazać się osoby zajmujące się własnym biznesem?

 Według mnie to przede wszystkim samodyscyplina i determinacja. Ważne też jest realistyczne podejście do rzeczywistości, stawianie sobie celów w określonym czasie i dążeniem do ich wykonania bez względu na wszystko. Trzeba mieć silną osobowość i wiedzieć czego się chce. Nie można za szybko poddawać się, ale jednocześnie trzeba wiedzieć kiedy odpuścić.

filiżanka siedlce, kawiarnia dla dzieci, matka w świecei biznesu

Każdy z nas ma swoje mocne i słabe strony. Ty zapewne też. Co uważasz za swoje słabe strony i jak radzisz sobie z nimi w pracy?

 Wydaje mi się, że bycie „Zosią-samosią” to mój największy problem. Nie potrafię oddelegowywać rzeczy i biorę za dużo na siebie. Uważam, że szybciej i lepiej sama zrobię – zanim wytłumaczę danej osobie co ja tak naprawdę chcę i jak chcę żeby to było zrobione. Szybko myślę i też chcę żeby było szybko zrobione. Często wolę „paść na pysk” ze zmęczenia, niż czekać na rezultaty aż ktoś inny skończy robić to, co moim (i prawdopodobnie tylko moim) zdaniem, ja już dawno bym skończyła [śmiech]. Potrzeba oddelegowania jakiegoś zadania powoduje u mnie uczucie własnej porażki, bo kto da radę jak nie ja? Często biorę na siebie zbyt wiele i niestety czasem coś muszę „zawalić”…

Jak sobie radzą? Nie za dobrze, hehe… Na razie nie zatrudniam nikogo i próbuję wszystko ogarniać sama. Kończy to się przeważnie tym, że na koniec tygodnia jestem wykończona. Ale dojrzewam powoli do myśli, że nie jestem nadczłowiekiem, zwłaszcza w ciąży, i że potrzebuję jednak jakiejś pomocy. Życie samo zaczyna to weryfikować.

Czasem dopada mnie też stan typowego ‚odkładacza’ (typu – góra prania do poskładania, itp) ale walczę z tym, bo nie mam czasu na nagromadzenie zbyt dużej ilości zadań do wykonania w krótkim czasie.

Patrząc jak działasz tu w kawiarni, dochodzę do wniosku, że jesteś osobą bardzo kreatywną. Czy myślisz, że to cecha wrodzona, czy może pracujesz nad swoją kreatywnością. W jaki sposób, twoim zdaniem, można taką kreatywność rozwijać?

 Tak, jestem kreatywna. Nie uważam jednak, że to cecha wrodzona. Wg mnie bardzo duży wpływ na to mają nasi rodzice i środowisko w jakim się wychowujemy/wychowaliśmy – ile i jak spędzali z nami czas, ile od nas wymagali, a ile mieliśmy „na gotowo podsunięte pod nos”. Wszystkiego tak naprawdę w większym czy mniejszym stopniu można się wyuczyć – kreatywności też.


Czytaj też: Jak zniszczyć w dziecku kreatywność – sprawdź czy nie popełniasz tych błędów


 

Lubię tworzyć. Szukać nowych rozwiązań, spoglądać na różne problemy z różnych perspektyw, wykorzystywać w różny sposób rzeczy. Uważam, że każdy problem do rozwiązania rozwija moją kreatywność. Wpoiłam sobie do głowy, że nie ma rzeczy nie do rozwiązania – trzeba tylko poszukać odpowiedniego podejścia. Ćwiczę kreatywność bawiąc się z dziećmi, rozwiązując logiczne łamigłówki i szukając inspiracji w internecie. Uwielbiam tworzyć ubrania dla moich dzieci przerabiając moje stare, tworzyć zabawki różnych opakowań.

filiżanka siedlce, kawiarnia dla dzieci, matka w świecei biznesu

A w jaki sposób podchodzisz do zadań, które masz do wykonania? Masz jakieś sprawdzone sposoby, które pomagają Ci ogarniać codzienność w domu i w pracy? Wyznaczać sobie jakieś cele, które chcesz osiągnąć czy może idziesz na żywioł?

Zawsze noszę ze sobą terminarz. Bez niego chyba bym zginęła przy tak licznych zadaniach, terminach związanych z domem, dziećmi i firmą. Na bieżąco wpisuję do niego wszystkie spotkania, zadania i rzeczy do zrobienia, żeby nic mi nie umknęło. I skreślam wykonane już czynności (to szczególnie wpływa pozytywnie na samopoczucie [śmiech]).

Dodatkowo staram się planować i kategoryzować dane zadania na: pilne (niezbędne do zrobienia danego dnia), ważne (fajnie by było, gdyby udało mi się je zrobić, ale ewentualnie można odłożyć na później), plany (nowe pomyły, projekty do wykonania po pilnych rzeczach lub w tzw. między czasie)

Nie trzymam się jednak wszystkiego” na sztywno” zawsze jest miejsca na żywioł i spontaniczność. Nie mam zaplanowanej każdej minuty, ale lubię „ogarniać” choćby w myśli, ile mam jeszcze niezbędnych rzeczy do zrobienia i kiedy mogę sobie coś odpuścić.

Bardzo pomocne jest planowanie posiłków / wypieków na cały tydzień i tym samym tworzenie listy zakupów. Nie tracę czasu w sklepie – zakupy robię szybko i automatycznie, spowalniają mnie tylko kolejki do kasy (śmiech). Układam sobie listę zakupów regałami, gdzie znajdują się w sklepie, żeby niepotrzebnie nie tracić czasu na krążenie i przeciskanie się z wózkiem oraz kupowanie niepotrzebnych rzeczy. Jak mam czas, zdarzają mi się też „frywolne” zakupy [śmiech].

filiżanka siedlce, kawiarnia dla dzieci, matka w świecei biznesu

Jak radzisz sobie z godzeniem życia rodzinnego i biznesu? Z opieką nad dziećmi, z brakiem męża na co dzień, bo Twój mąż pracuje przecież w ciągu tygodnia za granicą, prawda?

Różnie to bywa. Dzieci chodzą do żłobka i przedszkola. W poniedziałek mam wolne w FiliżAnce, bo moja córka uczęszcza na dodatkowe zajęcia, na które ją wożę. Od wtorku do czwartku moja mama odbiera dzieciaki i przywozi mi do Kawiarni, gdzie spędzamy razem czas do zamknięcia a potem w domu bawimy się, czytamy, czasem gotujemy, robimy pranie i inne normalne czynności jakie wykonuje się z dziećmi przed położeniem spać… [śmiech]. Jak dzieciaki idą spać – ja siadam do drugiej pracy. Mój mąż pracuje w tygodniu za granicą, a ja wieczorami projektuje – dorabiając do czynszu na FiliżAnkę [śmiech].

W weekendy jest już mój mąż, który pomaga zarówno z dziećmi jak i w domu. Większość weekendów przeważnie spędzamy razem w FiliżAnce – tworząc tam domowy nastrój [śmiech]. Do czasu, kiedy nie znajdę kogoś do pomocy, jestem tam prawie cały czas w godzinach otwarcia.

Nie jest łatwo, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dobre rozplanowanie i wzajemne poszanowanie potrzeb własnych i dzieci bardzo w tym pomagają. Staram się złapać ten złoty środek, układać listę priorytetów i tego się trzymać. I nawet jak coś w danym momencie jest niedopracowane tak jak bym tego chciała, staram się nie wariować i dać sobie trochę luzu.

 Czy masz jakieś plany na na najbliższą przyszłość?

 W najbliższej przyszłości chciałabym zrealizować wszystkie pomysły na rozkręcenie FiliżAnki. Chcę, żeby to miejsce zaczęło jeszcze „żyć” zanim urodzę, żebym spokojnie mogła powierzyć komuś na jakiś czas Kawiarnię i bez stresu pójść na porodówkę. Brakowało czegoś takiego w naszym mieście i nie chciałabym, żeby to „umarło”. Mam nadzieję, że ludzie szybko przyzwyczają się, że w tym miejscu ciągle coś fajnego się dzieje, że warto je odwiedzać i śledzić na bieżąco informacje na Facebooku.

…no i oczywiście urodzić szczęśliwie zdrowego malucha [śmiech].

Ola Jurkowska: I tego Ci życzę! Dziękuję za rozmowę.


Na zakończenie dodam, że w międzyczasie Ania urodziła zdrową i śliczną córeczkę.

A jeśli i Ty, droga czytelniczko marzysz o własnej firmie, lub masz jakieś doświadczenie w tej dziedzinie, proszę podziel się ze mną w komentarzu.

  • Podziwiam Anię i trochę jej zazdroszczę! Lubię takie babki – wielozadaniowe :)

    • Ola

      Przekażę :)

  • Bardzo, ale to bardzo motywujący wpis. Aż chce się działać. Niestety nie wszyscy mają tyle odwagi, by odejść z pracy na etacie nawet zarabiając najniższą krajową.

    • Ola

      Myślę, że każdy ma po prostu możliwośc wybrać – działać kreatywnie, czy jednak zostać przy etacie. Nie każdy się nadaje na etat:)