Tydzień z książką – Marchewka z groszkiem

Może pamiętacie, do niedawna nasz blog brał udział w akcji „Przygoda z książką.” Ten projekt już się skończył, ale ponieważ Klusek czyta dużo i zawzięcie, od dzisiaj do niedzieli na blogu pojawiać się będą kolejne wpisy książkowe w ramach akcji „Tydzień z książką” zorganizowanej przez Ilonę z bloga „Kreatywnym okiem” 
Tak więc zaczynamy. Nie wiem czy pamiętacie, ale jako pierwszy wpis „przygody z książką” zaczęłam od „living books.”
Przypominam definicję

„Żyjące książki (living books) są zazwyczaj pisane przez osoby, które pasjonują się danym przedmiotem i są napisane w stylu narracyjnym lub konwersacyjnym. Książki takie wciągają w temat i wywołują emocje, dzięki czemu łatwiej jest zapamiętać wydarzenia i fakty. Książki sprawiają, że dany temat „ożywa.” Mogą być one skontrastowane z  suchym stylem, takim jak w encyklopediach czy podręcznikach, gdzie praktycznie wymieniane są po prostu suche fakty.”

A czemu o tym wspominam? Bo chciałabym ten tydzień z książką poświęcić takim właśnie książkom.
A zaczynam od książki „Marchewka z groszkiem”

Jest to bardzo ciekawa opowieść o warzywach. Czego można się z niej dowiedzieć? Oczywiście nazw warzyw i tego z jakich części się składają. Ale ponieważ akcja kręci się wokół spotkania warzyw z ogródka z warzywami z przemysłowych plantacji, możemy się więc dowiedzieć czym się różnią te dwie metody uprawy.

Podsumowując – ciekawe ilustracje, wciągająca i dowcipna fabuła, miła forma nauki. Wszystko to sprawia, że książkę czytają z ciekawością nie tylko dzieci, ale i dorośli. Polecam.

Na specjalne życzenie – więcej środka:

  • z racji tego że bardzo lubimy marchewkę z groszkiem ta pozycja wskakuje na naszą listę książek chcianych :)

  • Lubię takie rzeczy… Mój Synuś jeszcze tych książeczek nie rozumie, więc ich nie kupuję. Nam na razie wystarczą same obrazki bez zbędnych literek – a mama tworzy :)

    • Ja powiem szczerze, część książek, które czytam z Kluskami, czytam dla siebie. Starszemu Kluskowi można by pewnie przeczytać wszystko, łącznie z książką telefoniczną, byle miało od czasu do czasu jakiś obrazek i byle ktoś z nim siedział i czytał. Młodszego nie interesuje czytanie, tylko sama książka, więc o czym jest, też nie jest ważne. Mogę zatem czytać co chcę :)

  • pokaż jeszcze środeczek bo okładka strasznie mi się podoba

  • Książka zapowiada się bardzo ciekawie :)

  • Okładka rewelacyjna, szkoda że środka nie widać. Bo książka po okładce kusi :))

  • Hmm, nie jestem sama, tez chciałabym zobaczyć zawartość.

  • Dzieci najbardziej kochają takie „living books” i zdecydowanie najwięcej się z nich uczą!

    Też bym sibie popatrzyła z bliska na te warzywka…