3 zasady które pomogą utrzymać porządek w pokoju dziecięcym

 Odkąd Klusek przyszedł na świat wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Zainteresowałam się między innymi alternatywnymi metodami edukacji. Sporo tego jest. Oczywiście nie wszystkie założenia do mnie przemawiają, ale wiele jest takich, które przemawiają.
I dzisiaj o takim jednym założeniu chciałam powiedzieć. Z natury nie jestem osobą pedantyczną i wiele osób może to potwierdzić. Dlatego przeglądając blogi i strony poświęcone tematyce Montessori uderzył mnie porządek panujący w tych dziecięcych przestrzeniach. Szczególnie w połączeniu z dopadającymi mnie ze wszech stron informacjami na temat tego jaki to dzieci potrafią tworzyć bałagan. A tu proszę, wszystko ładnie,na półeczkach, stoi czeka… Aż niemożliwe.
Czytałam więc dalej na ten temat i wysnułam następujące wnioski:
  1. Dzieciom nie potrzeba miliona zabawek naraz. Wręcz przeciwnie. Im więcej mają zabawek do wyboru, tym mniej się skupiają na poszczególnych zabawkach. Najprawdopodobniej wynika to z tego, że przy nadmiarze możliwości, ciężko im się zdecydować co mają robić. Z jednej strony kusi samochodzik, z drugiej lalka, albo jeszcze coś innego. Trudno się bawić jedną zabawką jak wokół tyle innych. Chciałyby się bawić wszystkim naraz, a tu nie można. Ostatecznie często więc rezygnują z zabawy i idą do mamy.
    Mój sposób na wprowadzenie tego w życie: rotacja zabawek. Mamy w piwnicy trzy pudła i co tydzień, czy dwa, przynosimy nowe pudło. Klusek ma zabawę w wyciąganie i poznawanie swoich zabawek na nowo. A jak Klusek nie widzi, ładujemy do pudła stare zabawki, a nowe ustawiamy na pułkach.
  2. Dzieci mają wewnętrzną potrzebę porządku i powtarzalności. Lubią wiedzieć na czym stoją. Pewnie dlatego, że otaczający je świat jest dla nich jeszcze taki nowy i nieprzewidywalny. Chyba każdy rodzić ma jakieś historie na temat różnych rytuałów swoich maluchów – a to musiał być jeden i tylko jeden smoczek, a to książeczkę trzeba było czytać w takiej, a nie innej kolejności… historii jest dużo.
    I ta powtarzalność dotyczy też porządku. Jeśli zabawka ma swoje miejsce, można ją bez problemu znaleźć kiedy jest potrzebna. A potem czasem nawet sprzątnąć na miejsce. Bo naturalne jest, że to jest miejsce tej zabawki i ona tam powinna stać.
    Mój sposób na wprowadzenie tego w życie: Większość zabawek ma swoje stałe miejsce. Rzeczy do malowania, ugniatania i rozsypywania na swojej półce. Instrumenty na swojej, samochody w jednym miejscu. I nawet przy zmianie zabawek, te miejsca pozostają te same. Wszelkie samochodziki lądują w jednym miejscu, klocki na swoim, a kredki na swoim.
  3. Przestrzeń powinna być zorganizowana tak, żeby dzieci miały bezproblemowy dostęp do wszystkich swoich zabawek i żeby nie musiało niepotrzebnie zawracać głowy rodzicom.
    Możliwości organizacyjnych jest mnóstwo. Ale Montessori raczej niechętnie odnosi się do dużych skrzyń, w których ciężko jest znaleźć to czego akurat dziecku potrzeba. Im bardziej zabawki są widoczne na pierwszy rzut oka, tym lepiej.
    I tu po raz kolejny wchodzimy na temat ilości zabawek, jeśli zabawek jest za dużo, najczęściej są one poupychane w różnych miejscach i dziecku trudno jest je znaleźć, a potem odłożyć.
    Mój sposób: otwarte półki i dużo małych pojemników na drobniejsze zabawki.

     Podsumowując

    Staram się brać pod uwagę te trzy punkty przy organizacji przestrzeni. I widzę skutki. Klusek bez problemu orientuje się w swoich zabawkach. Wie gdzie są. Czasem sam odstawia na miejsce. Czasem trzeba mu przypomnieć, ale zawsze wie, gdzie co powinien odstawić.
    Oczywiście nigdy nie jest tak, żeby jakaś zabawka ostatecznie nie została porzucona na podłodze w ferworze zabawy. Ale nawet jak on nie odstawi, to przy ograniczonej liczbie zabawek i wyznaczonym miejscu na każdą zabawkę, w razie potrzeby, w ciągu dwóch-trzech minut jestem w stanie bez problemu zabawki sprzątnąć. A Klusek, chociaż nie był przy sprzątaniu, zawsze później wie gdzie szukać swoich zabawek.