Czego można nauczyć się kisząc kapustę?

Idzie jesień, przyszła i pora, żeby wziąć się za przetwory. W związku z tym dzisiejsze popołudnie spędziliśmy z Kluskiem na kiszeniu kapusty i robieniu sałatki warzywnej do słoików na zimę. Oczywiście Klusek, jako dziecko z gruntu dobre i wrażliwe, nie mógłby patrzeć gdyby jego mama sama się zaharowywała i przy przetworach i po prostu musiał mi pomóc.

Klusek pomaga i się uczy

Najpierw podawał mi kapustę do szatkowania, przy okazji spróbował jak smakuje surowa kapusta, nakarmił mnie, bo przecież miałam ręce całe w kapuście i sama bym nie dała rady, dowiedział się ile siły potrzeba, żeby rozerwać kapuściany liść i oczywiście na rozwalał ile się tylko dało. W konsekwencji nastąpiło zapoznanie ze szczotką i szufelką, których nie chciał już oddać.

Kapusta sensoryczna

 

Kolejny etap to mieszanie i przyduszanie kapusty, żeby puściła sok. Mieszaliśmy więc razem, chociaż Klusek dość ostrożnie podszedł do tego zadania i chyba trzy razy strzepywał ręce zanim zdecydował się zająć tym na poważnie. Spodobało mu się też kręcenie garnkiem. W międzyczasie wpadł mi do głowy pewien niecny plan. W końcu wszystko tylko rękami i rękami, a kapustę przecież tradycyjnie się udeptywało. Czemu więc nie zafundować kluseczkowym nóżkom jakichś nowych doznań. I tak oto Klusek wylądował w kapuście – jak widać na załączonym obrazku najwyraźniej mu się spodobało. (Więcej o zabawach sensorycznych).

Sałatka też uczy

Po kapuście przyszedł czas na sałatkę. Klusek dostał wielką miskę z wodą i ogórkami. Jego zadaniem było mycie (chociaż oczywiście były już umyte) i przekładanie do miseczki (albo obok miseczki, albo z powrotem do wody. Wiecie jak to jest). A ja sobie obok niego siedziałam i kroiłam te umyte ogóreczki na plasterki. Od czasu do czasu podgryzając wraz z Kluskiem jakiś plasterek (poznajemy nowe smaki). To samo z kolorową papryką, marchewką i cebulą. Wymieszaliśmy wszystko w wielkiej misce i na zakończenie, razem poupychaliśmy do słoików (za zwyczaj ja wkładałam do jednego, a Klusek zaraz wyjmował co włożyłam i przekładał do drugiego, więc musiałam działać szybko). Ćwiczenie koordynacji ręka-oko jak się patrzy.

Zalewę już robiłam sama, podczas gdy Klusek bawił się nakrętkami na słoiki.

Podsumowanie

Czy zrobiliśmy bałagan w całek kuchni? – Oczywiście. Czy zalaliśmy mamę, Kluska i pół kuchni? – Oczywiście. Czy było wesoło i ciekawie? – Oczywiście. A jutro weźmiemy się za smażenie jabłek. No chyba, że całkiem rozłoży mnie katar.